Sport i polityka mają od zawsze wiele wspólnego. Na czas igrzysk przerywano wojny, olimpiady bojkotowano, sportowców porywano i dokonywano na nich zamachów. Na szczęście sami sportowcy nic sobie z tego nie robią, walczą o medale i chcą wypaść jak najlepiej podczas każdych zawodów. W końcu olimpiada jest raz na cztery lata.

Czarny PR

Igrzyska w Soczi były naznaczone piętnem zła ze strony opinii publicznej od samego początku. Że to efekt marzeń Putina, że bezpowrotnie niszczy się środowisko naturalne, że ludzie wysiedlani są bez ładu i że bez planu buduje się obiekty sportowe. MKOL konsekwentnie nie pozwalał na żadne minuty ciszy i czarne opaski na strojach ukraińskich sportowców. Trochę trudno się dziwić, w końcu sport to sport i z założenia daleko mu do innych dziedzin życia. Trudno byłoby wymagać od Kamila Stocha czy Justyny Kowalczyk, by nie chcieli przyjechać do Soczi i swą nieobecnością mieli wyrazić swój gniew na oligarchów rządzących na Wschodzie. 7 marca rozpoczęła się Paraolimpiada, ale w obliczu obecnych wydarzeń kilka państw nie wysłało swoich sportowców do Rosji.

Numer 68

Pamięć o wydarzeniach można pielęgnować w inny, o wiele bardziej wysmakowany sposób. Czeski hokeista wszech czasów, Jaromir Jagr nieprzypadkowo gra z numerem 68 na koszulce. To jego sposób na upamiętnienie wydarzeń Praskiej Wiosny w Czechosłowacji w 1968 roku. Ten numer towarzyszy mu nie tylko podczas występów kadrze narodowej, ale także w każdym klubie, w którym Jagr gra. 68. był w Philadelphia Flyers, Boston Bruins, aktualnym klubie New Jersey Devils, a nawet podczas epizodu w rosyjskiej lidze KHL, w klubie Awangard Omsk.

W 1968 roku rosyjskie czołgi wjechały do czeskiej stolicy. Kilka dni temu myśleliśmy, że od tamtej pory czasy się trochę zmieniły i że trudno byłoby liczyć na kolejną zbrojną interwencję w naszym regionie. Rzeczywistość potrafi jednak zaskakiwać, a siłowe rozwiązania okazują się wciąż podstawowym narzędziem politycznego dialogu dla przyzwyczajonych do tego przywódców. Konflikt na Krymie wisi na włosku.

Numer 14?

Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, bo dróg wyjścia z konfliktu jest bardzo wiele. Stany Zjednoczone wydają się łamać swoją politykę nie ingerowania w sprawy Europy Wschodniej. Prezydent Obama musi pokazać, że potrafi postawić na swoim i że ma jakiekolwiek przekonujące dla Rosji argumenty. Unia Europejska rozkłada swoją decyzyjność na kilka ośrodków zamiast wypracować spójne stanowisko. Media niedługo znudzą się obrazami z Krymu i egzotycznie brzmiących miast, podobnie jak nie relacjonowano cały czas wydarzeń z Majdanu. Być może za chwilę wydarzy się na świecie kolejna tragedia, o wiele bardziej atrakcyjna z punktu widzenia telewizji. Tam wtedy skieruje się dziennikarzy. Być może jedynym śladem po ukraińskiej rewolucji i wydarzeniach krymskich pozostanie numer 14 na koszulce przyszłego asa ukraińskiego hokeja. Na razie nie ma co na to liczyć, bo ukraińska drużyna narodowa nie liczy się na arenie międzynarodowej. Ale w kadrze z numerem 14 gra Ołeksandr Pobiedonoscew, obrońca z klubu... Berkut Kijów.