To już koniec najlepszej polskiej zimy ze skokami. Ostatnia niedziela była deszczowa, ale w duszach grało, gdy Kamil Stoch odbierał w Planicy wielką Kryształową Kulę i honory należne zdobywcy Pucharu Świata.
Mimo opadów skoczkowie w finale rozgrzali widzów, Peter Prevc po wspaniałej walce wyprzedził Severina Freunda, odebrał mu stracone na dwa dni drugie miejsce w klasyfikacji pucharowej. Trzeci w konkursie był Anders Bardal, potem Polak i Noriaki Kasai – wielka piątka minionej zimy.
Są konkursy, gdy nawet zła pogoda nie przeszkadza. Tak było w niedzielny poranek w Planicy. Lało, ale od czego są parasole. Kwalifikacje przeszły sprawnie (awansowała cała polska szóstka), jury uznało, że mokrym widzom coś się należy od skoczków i podniosło belkę tak, by za czerwone linie poleciało wielu.
Przyjemnie oglądało się zatem kilkanaście skoków powyżej 130 metrów, widać było, że uczestnikom się chce. Może w kilku przypadkach zmęczenie robiło swoje (nie awansowali do drugiej serii m.in. Wolfgang Loitzl, Marinus Kraus i Andreas Wank, także Dawid Kubacki, Jan Ziobro i Klemens Murańka), lecz duch zdecydowanie zwyciężał.
Wielka piątka
Mimo widocznej ambicji Austriaków, Norwegów, a zwłaszcza młodych Słoweńców dopuszczonych licznie do rywalizacji, jeszcze raz przekonaliśmy się, że w Pucharze Świata 2013/2014 rządziła piątka: mistrz elegancji i skuteczności Kamil Stoch, kiedyś wciąż drugi, a w finale pierwszy Peter Prevc, zmieniony ze średniaka w zwycięzcę Severin Freund, zawsze waleczny Anders Bardal i wiecznie młody Noriaki Kasai.