Dla Lindsey były to mistrzostwa słabo skrytego płaczu (kamery są wszędzie), dla Tiny, liderki klasyfikacji łącznej Pucharu Świata, uśmiechów rozdawanych w Veil/Beaver Creek z podium po supergigancie, zjeździe i superkombinacji.
Słowenia takiej alpejki wcześniej nie miała. Musiała też chwilę poczekać na rozwój tej niebanalnej kariery. Tina Maze startuje od dawna, pierwszy raz w MŚ wzięła udział jako nastolatka, jeszcze w 2001 roku, w PŚ pojawiła się dwa lata wcześniej, miała wtedy 16 lat.
Najważniejszą decyzją było wyjście spod skrzydeł krajowej federacji narciarskiej i utworzenie w 2008 roku małego, w pełni prywatnego zespołu szkoleniowego, prowadzonego przez włoskiego trenera Andreę Massiego, przy okazji partnera życiowego Tiny. Grupa nazwała się „Team to aMaze", – czasownik „amaze" po angielsku znaczy zdumiewać. W grupie tej są jeszcze dwaj włoscy serwismeni: Andrea Vianello (od nart) i Valerio Ghirardi (od smarów).