Hierarchia w klasycznym rugby 15-osobowym wciąż obowiązuje – główni kandydaci do awansu trzymają się w Japonii mocno i zwykle zwyciężają wysoko, choć na prognozy, kto podniesie 2 listopada złocisty puchar noszący nazwisko Williama Webba Ellisa, jest stanowczo za wcześnie.
W każdej grupie rozegrano do czwartku po trzy mecze. Najlepsze wrażenie zrobili na razie Anglicy w grupie C, pokonali efektownie Tongę i USA, ale najtrudniejsze spotkania, z Francją i Argentyną jeszcze przed nimi. Również dwa zwycięstwa odnieśli Włosi i też są o krok od awansu, lecz czekają ich starcia z RPA i Nową Zelandią – w nich nie są faworytami. Pierwszy z meczów na szczycie – właśnie w grupie B, między Nową Zelandią i RPA zakończył się sukcesem Nowozelandczyków 23:13.
Jedyny wynik niezgodny z rankingiem śwatowym przyniosło na razie spotkanie w grupie D Urugwaj – Fidżi. Drużyna z Ameryki Południowej wygrała pierwsze spotkanie w MŚ od 2003 roku (było to jej trzecie zwycięstwo we wszystkich startach). W Urugwaju nie ma światowych gwiazd, większość to solidni, ambitni zawodowcy, grający w głównie w USA – w Major League Rugby.
Choć mecze są twarde, na razie sędziowie nie mają wielu powodów do kar. Najwyższą – dyskwalifikację na trzy mecze (do 11 października) otrzymał Australijczyk Reece Hodge za zbyt niebezpieczny atak, którym spowodował uraz głowy rywala z Fidżi.
System rozgrywek MŚ 2019 jest taki, że 20 najlepszych drużyn świata gra najpierw mecze w czterech grupach eliminacyjnych. Awans do ćwierćfinału zdobywają drużyny z 1. i 2. miejsca w grupie. Pozostałe trzy kończą zawody. Za zwycięstwo w meczu grupowym drużyna otrzymuje 4 punkty, za remis są 2, zero za porażkę różnicą 8 lub więcej punktów.