Kiedy prezydent Putin po finałowym meczu Kanada – Finlandia pojawił się na lodzie, z trybun rozległo się gromkie „Russia, Russia”. Putin podziękował uczestnikom finału za wspaniały hokej, a hokeistom Rosji – tu zawahał się na moment – za brązowe medale.
Po chwili dodał, że kibice pewnie oczekiwali więcej, ale sport to sport, hokej to hokej. To krótkie wahanie kibica numer jeden było jednak wymowne – sam oczekiwał więcej.
Nie ma co się oszukiwać, jedynym celem gospodarzy było złoto. Bal w Pałacu Lodowym, moskiewskiej hali, która była jedną z dwóch aren – obok Petersburga – mistrzostw, zakończył się smutno, porażką w półfinale z Finami. Początek też był nieudany, Rosjanie w pierwszym meczu przegrali z Czechami 0:3. Ale wtedy nie grali jeszcze Aleksander Owieczkin, Dmitrij Orłow i Jewgienij Kuzniecow. Kiedy zaciąg z NHL dołączył do reprezentacji, powróciły wielkie nadzieje rosyjskich kibiców i mediów.
Media amerykańskie mistrzostw świata nieomal nie zauważyły, dla nich mistrzostwa świata to liga NHL, w której właśnie zapadają decydujące rozstrzygnięcia. Amerykanie zajęli czwarte miejsce (mecz o trzecie sromotnie przegrali z gospodarzami), dobre, biorąc pod uwagę, że mieli najmłodszy zespół ze wszystkich ekip. W grupie prezentowali się mizernie, a tymczasem w ćwierćfinale sensacyjnie ograli Czechów, a w półfinale twardo walczyli z Kanadą. Amerykanie – jak to oni – nie mają kompleksów.
Finał spełnił oczekiwania najbardziej wymagających fanów, spotkały się dwie najlepsze drużyny turnieju i pokazały hokej najwyższej jakości. W grupie Finowie rozbili Kanadę 4:0, ale finał to był inny mecz. Kanadyjczycy dobrze rozpoczęli, strzelili bramkę (Connor Mc David, złoty chłopak, numer jeden ubiegłorocznego draftu NHL), a potem po profesorsku kontrolowali przebieg gry. Wygrali zasłużenie.
W całym turnieju prezentowali się efektownie i skutecznie. W grupie rozbili Amerykanów (5:1), w ćwierćfinale – Szwedów (6:0). Finowie byli dla mistrzów godnym rywalem. Mecz półfinałowy przeciw Rosji rozegrali po mistrzowsku. Po finale płakali, mają czego żałować, ale ta ekipa powinna coś jeszcze wygrać.