Trudno lepiej zacząć rok w skokach narciarskich niż na pozycji lidera po półmetku Turnieju Czterech Skoczni. Konkurs w Garmisch-Partenkirchen był popisem Kamila Stocha, ale warto też chwalić innych Polaków: Piotr Żyła był szósty, Maciej Kot siódmy, Stefan Hula i Dawid Kubacki zajęli miejsca w drugiej dziesiątce.
Coraz wyraźniej widać trójkę, która zapewne stoczy walkę o sławę, złotego orła na kryształowym postumencie, główną premię finansową (do standardowych nagród – jak w każdym konkursie PŚ – dochodzi 20 tys. franków szwajcarskich dla mistrza) i podarunki od sponsorów.
Ta trójka to Stoch, Stefan Kraft (trzeci w niedzielę) i Daniel Andre Tande. Polak wyprzedza Austriaka o 0,8 pkt, to tyle co nic, nad Norwegiem ma przewagę 6,6 pkt – też niewiele. Tylko nieco dalej są Niemiec Marcus Eisenbichler i wyjątkowo regularny Żyła. Obietnica dużych atrakcji do końca turnieju wciąż jest aktualna.
Noworoczny konkurs udał się pod wieloma względami – sprzyjała słoneczna pogoda, naturalnego śniegu wprawdzie brakowało, ale sztuczny nie topniał, publiczność wypełniła stadion pod Skocznią.
Polacy w rolach głównych – po pojedynkach KO, w których odpadł tylko Jan Ziobro, pozostała piątka pokazała moc, trzech było w pierwszej szóstce, kto pamięta takie zbiorowe wyczyny? Posunięcie taktyczne Kamila Stocha – rezygnacja z kwalifikacji – dodało rywalizacji pieprzu, ale mówić o jakimkolwiek ryzyku nie było powodu. Polak przegrał wprawdzie minimalnie z Eisenbichlerem, ale wciąż był szósty, blisko za prowadzącymi.