Ten filmik z archiwów TVP Sport obejrzały w serwisie YouTube już prawie 2 miliony osób. Rok 1999. Pucołowaty dzieciak na tle Wielkiej Krokwi. Uśmiecha się zawadiacko i śmiało mówi do kamery:
– Pierwszy raz zacząłem skakać na nartach cztery lata temu. Do treningów namówiła mnie pani Jadzia z Zębu, która założyła ten klub nasz – LKS Ząb. Bardzo się cieszę, że skoczyłem na tej skoczni 128 metrów i z mistrzostwa Polski młodzików, w Szczyrku.
Warto znać didaskalia: miał wtedy niespełna 12 lat, mierzył 138 cm, ważył 28 kg, czyli chucherko. Na Wielkiej Krokwi skakał jako przedskoczek finałowych zawodów Pucharu Świata w kombinacji norweskiej. Dziennikarze telewizyjni zainteresowali się rezolutnym chłopakiem, bo żaden z dorosłych uczestników międzynarodowych zawodów nie skoczył poza granicę 125 m, więc pojawił się temat.
Pani Jadzia to Jadwiga Staszel, kiedyś prezeska LKS Ząb, nauczycielka wychowania fizycznego z miejscowej podstawówki. Klub założyła z kilkorgiem rodziców w 1995 roku z biurem we własnym domu, by dać zajęcie takim trochę zbyt żwawym chłopcom jak Kamil. LKS Ząb przetrwał siedem lat. I tak długo, jak na możliwości założycieli. Warunki jak wszędzie: stare narty trzymane w stodole, jeden kask na całą grupę. Chłopcy poszli do LKS Poronin.
O pani Jadzi Kamil powiedział do kamery, żeby było jej miło, ale trzeba wiedzieć, że skoki trenował w Zębie pod okiem Zbigniewa Klimowskiego z Nowego Targu, kiedyś solidnego skoczka, po latach drugiego trenera polskiej kadry przy Łukaszu Kruczku.