Grały jedenasty raz, Rosjanka wygrała ósmy mecz. Znają się świetnie, każda próbowała wygrać swoją bronią: Polka sprytem i szybkością, Rosjanka forhendem i wytrwałością.
W gemach był remis, ale w straconych szansach znaczną przewagę miała Polka. Kuzniecowa nie grała dobrze, dawała Radwańskiej prezenty. Taki tenis bardziej męczy, niż cieszy oko. Drugi set był przykładem, jak zmienna w nastrojach bywa Kuzniecowa, ale w pozostałych to Radwańska częściej przeplatała efektowne odbicia słabszymi.
Skutki tej porażki nie są przesadnie dotkliwe. W ubiegłym roku Polka w Kanadzie grała w ćwierćfinale, straci parę punktów rankingowych, ale miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu ma pewne.
Inaczej, niż rok temu, gdy za przepracowanie zapłaciła kontuzją dłoni, następny tydzień Radwańska zostawia na odpoczynek i ostatnie treningi przed Wielkim Szlemem. Jeśli w Nowym Jorku będzie wysoko, to zapobiegliwość opłaci się w dwójnasób.