To było chyba jedno z tych spotkań, które tenisistka przegrywa już przed meczem. Juvan wyglądała, jakby wyszła na kort przekonana o nieuchronności niepowodzenia. Świątek grała tymczasem pewnie, skutecznie, wręcz bezwzględnie. Polka w pierwszym secie popełniła tylko jeden niewymuszony błąd i zamknęła go w sześciu gemach.
Tempo spotkania było sprinterskie, jakby nasze tenisistka spieszyła się do poważniejszych wyzwań. Minęło 35 minut, a Świątek w drugiej partii prowadziła już 3:0 i wiedzieliśmy, że mecz chyli się ku końcowi. To był moment Juvan - wygrała gema przy swoim serwisie, szeroko się uśmiechnęła, dostała głośne brawa. Publiczność na Louis Armstrong Stadium doceniła, że Słowenka nie rzuciła ręcznika i mimo widocznej różnicy umiejętności próbowała jeszcze podjąć walkę.
Czytaj więcej
- Jestem zwolennikiem technologii, ale to wszystko zamieniło się w swego rodzaju farsę - mówi Andy Murray, którego mecz przerwano, bo nie zadziałał VAR. US Open jest inkubatorem innowacji, ale wprowadzenie powtórek wideo zakończyło się falstartem.
Stracony gem okazał się ciekawostką statystyczną. Mecz kilka minut później dobiegł końca. Polka popełniła w całym spotkaniu tylko pięć niewymuszonych błędów i zdobyła 49 punktów, a rywalka - 15. Obie panie wyściskały się serdecznie i wynik skwitowały uśmiechem. Świątek po spotkaniu przyznała, że wygrała ze swoją najlepszą przyjaciółką.
Iga Świątek - Kaja Juvan. Przyjaciółki w Nowym Jorku
To był mecz, który wymagał, aby odłożyć sentymenty na bok, bo obie panie znają się od lat - także prywatnie. Jeszcze we wtorek jadły obiad, żeby kolejnego dnia zdawać dziennikarzom relację ze swojej przyjaźni. - Wspieramy się, rozumiemy, mamy dobrą relację - wyjaśniała Juvan. - Rozmawiamy o wszystkim, to jedna z najszczerszych i najmądrzejszych osób w tourze - dodawała Świątek zapewniając, że na korcie będzie profesjonalnie.