BNP Paribas Poland Open 2022 na kortach przy Myśliwieckiej 4a rozkręca się powoli. W poniedziałek jeszcze kończono mecze kwalifikacyjne, czekano na ostatnie zawodniczki (Rumunka Irina-Camelia Begu w końcu nie dojechała), więc drabinka turnieju głównego kilka razy dostawała dopisek „Revised”, aż w końcu wszystko znalazło się na swoim miejscu, choć niekiedy trzeba było zastosować organizacyjną improwizację.
Drabinki jednak są ułożone, sześć meczów singlowych i dwa deblowe można odkreślić, z polskiego punktu widzenia najważniejszy był ten ostatni – Mai Chwalińskiej (162. WTA) z Rebeką Masarovą (165. WTA). Rywalka ma ojca Słowaka, mamę Hiszpankę, długo reprezentowała Szwajcarię (urodziła się w Bazylei), by wejść od 2019 roku pod skrzydła federacji hiszpańskiej.
To co ją na razie wyróżnia, to juniorski tytuł mistrzyni Roland Garros z 2016 roku. Ma niespełna 23 lata, jej kariera dopiero się rozpędza, ale już widać, na czym ten rozpęd bazuje – przede wszystkim na 186 cm wzrostu, dającym dobry serwis i groźny forhend. Maja Chwalińska ma 22 cm wzrostu mniej, ale tenis znacznie bogatszy i w poniedziałek miało to znaczenie.
Korty Legii
Polka świetnie wiedziała, jak zmusić Hiszpankę do gry, która jej nie pasowała, do wymian pełnych płaskich slajsów i wysokich piłek pod końcową linię, do ataków w niewygodnych pozycjach. Siła i zasięg mają w tenisie znaczenie, ale umiejętności taktyczne, dobra technika i wiara w siebie – także.