Relacja z Paryża
Polka w drugim secie prowadziła 3:0, pierwszego wygrała jak na paradzie, zresztą z dużą pomocą Strycovej, która była pierwsza do samokrytyki (krzyknęła: „Przecież ty sama ze sobą przegrywasz”). Wojciech Fibak obecny na trybunie dla gości wychwalał zalety Agnieszki, Czeszka wydawała się bezradna i nagle wszystko się odwróciło, jak to w tenisie - szczególnie kobiecym - bywa. Radwańska pozwoliła się dogonić, przegrywała nawet 3:5, potem wyrównała na 5:5 i w końcu doszło do tie - breaka wygranego przez Czeszkę. W decydującym secie już na szczęście dramatów nie przeżywaliśmy, Radwańska wygrała, a mecz trwał 2 godziny i 29 minut. Kolejna rywalka Polki - Bułgarka Cwetana Pironkowa (102 WTA) zwyciężyła o wiele szybciej. W niespełna godzinę odprawiła Amerykankę Sloane Stephens (nr 19) 6:2, 6:1.
„Nie spodziewałam się łatwego meczu, w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema takich nie ma.Prowadzenie 6:2, 3:0 wyglądało poważnie, ale był to tylko jeden break na moją korzyść. Być może nie byłam wystarczająco agresywna w tym momencie. Kort jest śliski, rzeczywiście bardzo rzadko się zdarza, by w trakcie wymiany obie zawodniczki były na ziemi, takie upadki są czymś normalniejszym na trawie. Przegrałam zacięty tie-break, nie wiem jednak, czy mogłabym coś sobie zarzucić. Miałam dużo pecha, wiele moich piłek trafiło w taśmę, to były naprawdę minimalne błędy, małe auty. Na razie czuję się dobrze, jestem w jednym kawałku, choć w sobotę rano to się może zmienić. Ale fakt, że gra się co drugi dzień, bardzo pomaga w regeneracji. O tym z kim zagram miksta na igrzyskach w Rio pomyślę później, teraz jest Roland Garros a potem Wimbledon” - mówiła Radwańska.
Jej kolejny mecz - z Cwetaną Pironkową - w niedzielę. Polka i Bułgarka spotykały się w zawodowych turniejach już 11 razy, grały na wszystkich nawierzchniach i zdecydowanie (9-2) prowadzi Radwańska.
Sensacją piątku było wycofanie się z turnieju jego dziewięciokrotnego zwycięzcy Rafela Nadala. Konferencja prasowa, podczas której to ogłosił cieszyła się większym zainteresowaniem, niż spotkanie z kimkolwiek od początku imprezy. Hiszpan jako powód swojej decyzji podał kontuzję lewego nadgarstka. To jego pierwsza rezygnacja z gry w trakcie wielkoszlemowej imprezy. „Przyjechałem do Paryża z lekkim bólem, dało się to wytrzymać, ale potem było już tylko gorzej. Poprzedni mecz grałem po zastrzyku przeciwbólowym. Mój lekarz powiedział, że jeśli będę grał dalej, może się zdarzyć, że aż 5 meczów, jest pewne, że nadgarstek zostanie poważnie uszkodzony. Mam nadzieję wrócić na Wimbledon i igrzyska” - powiedział Nadal.