Jej przeciwniczką była 19-letnia nadzieja amerykańskiego tenisa Coco Gauff. Mecz finałowy zakończył się wynikiem 6:1 , 6:3. Śmiało można powiedzieć, że był to „show” jednej aktorki. Polka od początku zdominowała rywalkę i w pierwszym secie oddała tylko jednego gema. W drugiej partii było nieco emocji, gdy Amerykanka przełamała Polkę w pierwszym gemie serwisowym. Z dalszego przebiegu meczu można tę sytuację wyjaśnić jako lekkie rozluźnienie naszej zawodniczki. Od stanu 0:4 Iga wygrała pięć gemów z rzędu. Coco Gauff udało się w końcówce meczu ugrać gem, ale to wszystko na co pozwoliła jej faworytka tego dnia. To tyle tuż po rozegranej ostatniej piłce turnieju damskiego.

Chciałbym wrócić na chwilę do wydarzeń sprzed 20. miesięcy. Pamiętam dokładnie, bo 10.10 to data moich urodzin. Iga Świątek spełniła wtedy marzenia wielu Polaków wygrywając pierwszy raz w historii tej dyscypliny Turniej Wielkiego Szlema. Przypominam, że jest ich cztery w roku: Melbourne, Paryż, Londyn i Nowy Jork. To dokonanie Igi na długo zostanie nam w pamięci. Cała Polska była w szoku słuchając informacji płynących z Paryża. Podobna sytuacja miała już miejsce w naszej tenisowej historii z udziałem Agnieszki Radwańskiej, ale nie skończyła się happy endem. Natomiast 19-letnia Iga odniosła wtedy ogromny sukces. Apetyty jej rodaków na kolejne wygrane wzrosły niepomiernie. Tymczasem rok 2021 nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Coś się zacięło w tej genialnej maszynce. Ciągle czegoś brakowało do pełni szczęścia. Aż w 2022 roku nastąpiła zmiana trenera na Tomasza Wiktorowskiego, który jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uzdrowił naszą Igę. Od turnieju w Doha zaczęło się nieprawdopodobne pasmo sukcesów. Po AO, w którym odpadła w fazie półfinału z Danielle Collins, wygrała sześć turniej z rzędu; wspomniane Doha, Indiana Wells, Miami, Stuttgart, Rzym i Rolland Garros. Świątek od lutego wygrała po kolei 35 spotkań włącznie z finałem. To daje naszej reprezentantce trzecie miejsce ex aequo z Venus Williams. Liderką spotkań bez porażki jest niezapomniana Martina Nawratilowa z wynikiem 74. Drugie miejsce ma Steffi Graff z 66 zwycięstwami na koncie pod rząd. Jak widzicie, doborowe i legendarne towarzystwo, a wśród niego nasza 21-latka.

Od lutego do dziś dziewczyna z Raszyna zmierzyła się z prawie każdą liczącą się zawodniczką na świecie. I w każdym z tych meczy nie pozostawiła złudzeń swoim rywalkom. Światowe media opisują ją jako „dominatorkę”.

Czego my, kibice, możemy spodziewać się po Idze w najbliższej przyszłości? Czy nadszedł moment „ery Świątek”? Bo w przeszłości były takie okresy dominacji jednej tenisistki. Mówiło się o erze Navratilowej, Graff, Seles, Williams. Czyżby nadszedł czas na długie panowanie naszej rodaczki na świecie? Może, podążając za hasłem pewnej firmy sportowej, należy powiedzieć: Impossible is nothing - Niemożliwe nie istnieje!

Myślę, że jestem głosem milionów Polaków, którzy trzymają kciuki za Igę Świątek i życzymy jej długiej kariery. Chwilo trwaj…