Dziewięć dni przed startem 99. Australian Open Federer odniósł 67. w karierze zwycięstwo w zawodach ATP, wygrywając w finale w Dausze z Rosjaninem Nikołajem Dawydienką. Na liście wszech czasów ma już za sobą legendy: Szweda Bjoerna Borga i Amerykanina Pete’a Samprasa. Liderem pozostaje ciągle rodak Samprasa, kolega z kortów Wojciecha Fibaka – Jimmy Connors (109 zwycięstw), który grał zawodowo jeszcze po czterdziestce. Wątpliwe, żeby 29-letniego Szwajcara interesował pościg za Connorsem. I tak – po pobiciu Samprasa w liczbie zdobytych tytułów wielkoszlemowych (16) – został jednym z największych w historii tenisistów. Może nawet największym? W każdym razie – dziś Roger Federer, już mąż i ojciec, nie wygląda na sportowca niespełnionego. Co nie znaczy, że w nadchodzącym Australian Open odpuści. W Dausze grał znakomicie.
Miał w finale trafić na Rafaela Nadala, ale przeziębiony Hiszpan uległ wcześniej Dawydience i z oczekiwanego kolejnego starcia gigantów współczesnego tenisa nic nie wyszło. To Nadal jednak, a nie Federer, jest liderem światowego rankingu, to jemu przyznany został za rok 2010 tytuł mistrza świata. To Hiszpan wreszcie wygrał w minionym roku trzy z rzędu wielkoszlemowe turnieje (Wimbledon, Roland Garros, US Open) i w Melbourne będzie się starał o zdobycie brakującej mu czwartej lewy. Jeśli mu się uda – czapki z głów przed Rafą!
Serena Williams walczy od pół roku z kontuzją stopy. Jeszcze na początku lipca 2010 wydawała się ona niegroźna, ale potem sprawy się skomplikowały. Do tego stopnia, że niemożliwy okazał się udział w jej ulubionym nowojorskim US Open. Na Melbourne też nie zdążyła wydobrzeć. I tam, i tu oddała tytuły walkowerem, chociaż w przeszłości zdobywała je w sumie ośmiokrotnie. Rodzeństwo Williams reprezentować więc będzie w Melbourne Park tylko starsza o rok siostra Venus – z nieodgadnioną aktualnie formą, za to z wiadomymi – ciągle sięgającymi zwycięstwa – możliwościami.
Zagrają natomiast obie sławne Belgijki: Justine Henin (ubiegłoroczna finalistka) i – lepiej sobie radząca po powrocie na korty – Kim Clijsters, triumfatorka US Open 2009 i 2010. Pokaże się – ku uciesze fotoreporterów głównie – Maria Szarapowa, która uparcie, choć bez skutku, szuka formy sprzed paru lat.
Wystąpi też prawdopodobnie Agnieszka Radwańska, która pod koniec października, po operacji stopy (znowu stopa!), nie dawała sobie żadnych szans na start w Melbourne, ale na początku stycznia nagle okazało się, że owszem, gra w Australian Open 14. zawodniczki rankingu WTA jest możliwa. – Stał się cud – obwieścił ojciec i trener Agnieszki Robert Radwański. Cudownych wyników na spalonym słońcem korcie – przy całej sympatii do najlepszej polskiej tenisistki – trudno się jednak po niej spodziewać. Zdrowia może brakować.