Kiedyś mecz Henin ze Swietłaną Kuzniecową byłby co najmniej wielkoszlemowym półfinałem, w tym roku to tylko trzecia runda. Na jakość gry byłych mistrzyń jednak nie narzekano. Rosjanka wygrała 6:4, 7:6 (10-8).
Belgijka nie chciała się tłumaczyć nie do końca wyleczoną kontuzją prawego łokcia, ale wiadomo, że ból przeszkadzał. Myliła się dość często, statystyka pokazała 41 tzw. błędów niewymuszonych. Tą dawną Henin była jednak w chwilach, gdy już prawie żegnała się z turniejem, gdy rywalka prowadziła 5:4, 6:5, serwowała i nie mogła skończyć meczu. Kuzniecowa straciła jeszcze dwie piłki meczowe w tie-breaku zanim zaczęła cieszyć się ze zwycięstwa.
Rosjanka rzadko wygrywała z Belgijką. Grały 19. raz, sukces w Melbourne to dopiero trzecie zwycięstwo Swietłany. Potrzeba jej takich wyników, gdyż w ubiegłym roku z powodu kontuzji i chyba psychicznego znużenia, zaczęła przegrywać znacznie częściej. Ten rok zapowiada się lepiej. W Sydney pokonała, pierwszy raz od roku, tenisistkę z pierwszej dziesiątki świata (Samanthę Stosur). W Australian Open gra nieco nerwowo, ale obudziła w sobie nadzieję, że wróci między najlepsze na świecie. Kolejny test będzie równie trudny – zagra z Franceską Schiavone.
Widzowie nie zobaczą już także Venus Williams, którą pokonała kontuzja pachwiny. Problem pojawił się już podczas meczu Amerykanki w drugiej rundzie, nie starczyło czasu na wyleczenie. Tenisistka wyszła na kort z mocno obandażowany udem, chciała być dzielna, odbiła parę piłek z Niemką Andreą Petković, ale już po czterech minutach musiała się poddać. Po dwóch przegranych piłkach drugiego gema poprosiła o pomoc medyczną. Nie było żadnych zabiegów, tylko chwila dyskusji z terapeutką i zaraz podziękowała Niemce za krótkie spotkanie na korcie. Według miłośników tenisowych statystyk był to pierwszy przypadek, żeby Venus Williams poddała mecz wielkoszlemowy oraz zaledwie szósty w całej karierze zawodowej.
– Przez ostatnie 48 godzin usiłowaliśmy coś zrobić z kontuzją, ale było to raczej czekanie na cud. Nie zdarzył się. Ale wciąż jest we mnie dużo chęci gry w tenisa. Kocham tę pracę – zapewniała dziennikarzy, choć w ostatnich latach obie siostry Williams coraz rzadziej wybiegały na kort i coraz częściej podróżowały między szpitalami i ośrodkami rehabilitacji.