Ćwierćfinały Novak Djoković – Jo-Wilfried Tsonga i Roger Federer – Juan Martin Del Potro zakończyły się zwycięstwami pierwszej i trzeciej rakiety świata. W obu meczach witano się jednak z sensacjami: Francuz miał cztery piłki meczowe z Serbem, a Argentyńczyk prowadził w setach 2:0 ze Szwajcarem.
Koniec końców znów górą była żelazna wola i wytrzymałość Djokovicia. Serbski mistrz dał radę rywalowi i trybunom, które rzadko bywają obiektywne, gdy gra Francuz.
Nie doczekano się też powtórki finału US Open z 2009 roku, gdy Del Potro pokonał wielkiego szwajcarskiego rywala, choć wspomnienia tamtego spotkania przez długie chwile ożyły na kortach im. Rolanda Garrosa. Po dwóch znakomitych setach Argentyńczyk stracił jednak rozpęd, przede wszystkim z powodu kontuzjowanego wcześniej kolana.
Pierwsza para półfinału kobiet to Sara Errani i Samantha Stosur. Włoszka pokonała polską Niemkę Angelique Kerber 6:3, 7:6 (7-2), Australijka zwyciężyła Słowaczkę Dominikę Cibulkovą 6:4, 6:1.
Ten drugi mecz zapowiadał się jako bardziej atrakcyjny, bo za Cibulkovą szła sława tej, która wyrzuciła z turnieju nr 1 na świecie. Takie zadziorne i energiczne dziewczyny się lubi, ale mądry tenis Stosur okazał się zbyt trudną przeszkodą dla Słowaczki. Australijka z zimną krwią wykorzystała swe znane atuty: serwis z wysokim odskokiem piłki i silne rotacje. Zmusiła rywalkę do odbijania piłek znad barków, likwidowała wiele gróźb ataku w zarodku, a sama potrafiła atakować znacznie lepiej.