W hali O2 padły już wszystkie odpowiedzi na temat układu sił w singlowej grupie A. Nadal pokonał Tomasa Berdycha 6:4, 1:6, 6:3 i wygrał eliminacje, Wawrinka zajął drugie miejsce, po zwycięstwie nad Davidem Ferrerem 6:7 (3-7), 6:4, 6:1.
Najpierw grał Szwajcar ze słabszym z Hiszpanów, co nie znaczy, że słabym. Wygrana była dla Wawrinki warunkiem koniecznym (ale nie wystarczającym), jeśli miał awansować, więc nie dziwi, że trochę mu drżały ręce, zwłaszcza w pierwszym secie, gdy zmarnował sporą przewagę (prowadził 5:2), by przegrać w tie-breaku. Zryw Ferrera trwał do początku drugiego seta, Hiszpan mógł nawet prowadzić 2:0, ale gdy Wawrince udała się obrona przełomowego punktu, zdołał odwrócić losy spotkania.
Wygrał, ale wcale nie był pewny awansu, bo każde zwycięstwo Berdycha nad Nadalem, wysokie czy nie, oznaczało koniec marzeń Szwajcara o półfinale. Poszedł do szatni, życzył Hiszpanowi szczęścia. Lider rankingu odrzekł, że się postara.
Postarał się. Nadal zagrał dla Wawrinki i oczywiście dla siebie. Gdy zdobył pierwszego seta (przełamał rywala w pierwszym gemie), wiedział, że ma pierwsze miejsce w grupie i nie zagra w półfinale z Novakiem Djokoviciem. Może ta myśl go uspokoiła za bardzo, może to bardziej zasługa ambicji Czecha, w każdym razie drugi set był popisem Berdycha, który nagle zaczął grać niemal bezbłędnie.
W londyńskiej hali przecierano oczy – serwis Czecha otwierał drogę do potężnych forhendowych ataków, każde ryzyko, jakie podejmował Tomas, wydawało się opłacalne. Dopiero w decydującym secie wszystko wróciło do normy, wymiany się wydłużyły, Nadal odzyskał skuteczność i doczekał chwili, gdy rywal popełnił dwa błędy serwisowe w jednym gemie. Tyle wystarczyło, by wygrać 6:3 i przy okazji dać awans, chyba już mocno przestraszonemu, Stanislawowi Wawrince. – Będzie kolacja dla Nadala! – napisał szczęśliwy debiutant na Twitterze.