Serbka była numerem 1 światowego tenisa, wygrała turniej Roland Garros w roku 2008, potem pozostała w światowej czołówce, ale jej gwiazda świeciła jaśniej na okładkach kolorowych pism i w magazynach mody. A Serena stała się postrachem. Prawie każda tenisistka – może poza Wiktorią Azarenką i Marią Szarapową – w wypowiedziach przed wielkoszlemowymi turniejami, mniej lub bardziej wprost sugerowała, że mają szansę, jeśli Serena nie będzie w formie.
Amerykanka wygrała ostatnie 25 meczów, od kiedy pracuje z Patrickiem Mouratoglou wydawała się jeszcze mocniejsza, choć ma 33 lata. Dlatego ta porażka to sensacja, nawet pomimo kontuzji, którą Amerykanka podobno od kilku dni ukrywała. Na stadionie im. Roda Lavera Serena raczej nie ma szczęścia. W ubiegłym roku przegrała tam ze Sloane Stevens, a ostatni tytuł zdobyła w Australii w roku 2010.
„Już przed piątkowym meczem z Danielą Hantuchovą byłam bliska rezygnacji. Nie winię nikogo za taki rozwój wypadków. Nie jestem też rozczarowana, bo wiem, że potrafię grać znacznie lepiej niż dziś. Chciałabym jednak podkreślić, że nie mam poczucia jakbym oddała zwycięstwo Anie. Walczyłam najlepiej jak byłam w stanie, a ona grała świetnie" – powiedziała Serena Williams.
Oprócz Any Ivanović w ćwierćfinale jest jeszcze jedna zawodniczka, która przypomina, że tenis to może być bardzo kobiecy sport – 31-letnia Flavia Penneta. Włoszka pokonała Angelique Kerber.
Agnieszka Radwańska zagrała w poniedziałek z Hiszpanką Garbine Muguruzą (38 WTA), która wyeliminowała Karoliną Woźniacką. Na zwyciężczynię czekać będzie zapewne Wiktoria Azarenka. Także tej nocy z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem spotykali się w deblu Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg.