Mozart snookera na odwyku

Ronnie O’Sullivan. Budzi różne opinie, od bezkrytycznego uwielbienia do nienawiści, ale jedna jest wspólna – takiego naturalnego talentu do wbijania kolorowych bil do łuz nie ma nikt inny

Aktualizacja: 08.05.2008 06:14 Publikacja: 07.05.2008 18:56

Ronnie O'Sullivan zarobił na snookerze ponad 5,8 mln funtów

Ronnie O'Sullivan zarobił na snookerze ponad 5,8 mln funtów

Foto: AP

Kilka dni temu po raz trzeci został w Sheffield mistrzem świata w snookerze – najbardziej szlachetnej odmianie gry na stole bilardowym. Nie był z siebie zadowolony. Wprawdzie w jednym z meczów zdobył po raz dziewiąty w życiu maksymalnego breaka – 147 punktów, a finał z Alim Carterem wygrał jak chciał 18:8, ale był tak zły na poziom swej gry, że chwilę po podniesieniu wielkiego pucharu już mówił, nie pierwszy raz, że może skończy karierę. – Jestem weteranem – stwierdził.

Ta kariera właściwie nie powinna się zdarzyć. Urodził się 5 grudnia 1975 roku w Chigwell, na dalekich przedmieściach Londynu. Najważniejszym wydarzeniem młodości O’Sullivana było to, że jego ojciec, także Ronnie, krew irlandzka, został skazany na dożywocie za zabójstwo czarnoskórego ochroniarza w nocnym klubie.

Według syna było tak, że ojciec z kolegą spierali się, kto powinien zapłacić rachunek. Dwaj ochroniarze uznali, że muszą interweniować – jeden rzucił się na O’Sullivana seniora z ciężką popielniczką, drugi z butelką po szampanie. Ojciec chwycił nóż leżący na ladzie baru. Wyrok był surowy, bo sąd uznał, że atak miał także charakter rasistowski. Szansa na przedterminowe zwolnienie przyjdzie najwcześniej w 2010 roku.

Ronnie junior, bardzo silnie związany z ojcem, wpadł w depresję, zaczął pić, palić i brać narkotyki. Rzucił szkołę i całymi dniami grał w snookera. Ojciec przed rozpoczęciem wyroku prosił znajomego, znanego przed laty walijskiego bilardzistę, sześciokrotnego mistrza świata Raya Reardona, by, jeśli to możliwe, poprowadził sportową karierę syna.

Po wygraniu Irish Open został zdyskwalifikowany za stosowanie marihuany. Pierwszy z tytułów mistrza świata zdobył, biorąc prozac

Ronnie O’Sullivan został zawodowcem w 1992 roku. Wcześnie pokazał, że ma dar do tej gry. Miał zaledwie 12 lat, gdy jako amator pokonał w meczu solidnego profesjonalistę. Gdy skończył 15 lat, uzyskał w zawodach pierwszego maksymalnego breaka. Nie miał jeszcze 18, gdy wygrał pierwszy turniej rankingowy, czyli taki, który daje punkty i wysoką pozycję w świecie profesjonalistów. W 1994 roku do więzienia poszła za oszustwa podatkowe jego matka Maria, córka włoskiej emigrantki. Zostawiła mu pod opieką młodszą siostrę Daniellę i rodzinny biznes – produkcję lodów. Nie wytrzymał, znów wpadł po uszy w uzależnienia, depresja się pogłębiła. Został mu snooker, który pomagał w utrzymaniu się przy życiu.

W 1996 roku Ronnie sam stanął przed sądem. Podczas mistrzostw świata nie zdołał powstrzymać wybuchu złości i pobił jednego z angielskich działaczy. Wyrok: dwa lata w zawieszeniu i grzywna 20 tys. funtów plus 10 tys. na cele charytatywne.

Rok później ustanowił rekord zapisany w Księdze Guinnessa: maksymalny break w 5 minut i 20 sekund. Pojawiły się określenia „Mozart snookera”. Niedługo przycichły, gdy po wygraniu turnieju Irish Open został zdyskwalifikowany za używanie marihuany. Pierwszy tytuł mistrza świata zdobył, biorąc prozac.

Napisał autobiografię. Po jej publikacji wielcy rywale Stephen Hendry i Mark Williams na pewien czas przestali się do niego odzywać. – Chciałem być w mojej książce uczciwy – tłumaczył – napisałem, że Stephen jest trochę nudny, a z Markiem nigdy nie byliśmy w dobrych relacjach.

Gdy w obieg poszła plotka, że pod wpływem przyjaźni z bokserem Prince’em Naseemem Hamedem zostaje muzułmaninem, napisał w gazecie sprostowanie: tak, interesuję się islamem, ale z konwersją będzie trudno, bo mam siedem seks-shopów.

Największą bitwę stoczył z sobą w 2003 roku. – Muszę to zaakceptować – nie ma byłych alkoholików czy byłych narkomanów. Zawsze jest się w trakcie leczenia. To samo dotyczy depresji – stwierdził. Uratowała go grupa wsparcia w ruchu AA, uratowało bieganie. Zaczął biegać po 10 km dziennie, chodzić do siłowni i rzucił palenie. Poczuł, że się zmienił.

Powiedział: – Odkąd zacząłem biegać, poczułem, że sam mogę pomagać ludziom z obsesjami lub depresją. Osiem lat temu byłem w dołku, miałem wokół siebie niewłaściwych ludzi. Zdołałem zahamować przed przepaścią, stworzyłem się na nowo. Nie wiem, gdzie dojdę nową drogą, ale wierzę, że jestem uratowanym rozbitkiem.

Publiczność go uwielbia, chyba że ją znieważa. Gra lewą i prawą ręką. Koledzy zawodowcy mówią, że jest potrzebny snookerowi jak mało kto, nawet jeśli nie zawsze potrafi kierować swym życiem prywatnym.

Chociaż wciąż zdarza mu się, jak w 2006 roku, wychodzić w połowie rozgrywki i płacić za to surowe kary albo, jak niedawno w Chinach, po porażce obrażać lokalnych dziennikarzy podczas konferencji prasowej (zapewne znów będzie kara – oficjalne przesłuchanie zaplanowano w lecie), chyba wraca do równowagi. Może dlatego, że niedawno został po raz trzeci ojcem.

Ronnie O’Sullivan i najszybsze 147 punktów w historii

Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta