Reklama
Rozwiń

Mocne słowa

Trener Leo Beenhakker przeprosił Niemców za wybryki polskiej brukowej prasy. Kluczem do zwycięstwa w niedzielnym meczu będzie według niego charakter

Publikacja: 06.06.2008 02:01

Mocne słowa

Foto: Rzeczpospolita

– W imieniu drużyny przepraszam wszystkich Niemców za to, co pojawiło się w jednej z polskich gazet. Nie mamy z tym nic wspólnego, to pomysł chorych ludzi. Mecze wzbudzają wielkie emocje, ale my koncentrujemy się na futbolu. Piłkarze widzieli tę gazetę, ale nie było sensu o tym rozmawiać – Leo Beenhakker konferencję prasową rozpoczął nietypowo, ale i okoliczności były nadzwyczajne.

W środę „Super Express” na pierwszej stronie zamieścił fotomontaż: trener reprezentacji Polski trzyma w rękach odcięte głowy Joachima Löwa i Michaela Ballacka, towarzyszy temu tytuł: „Leo, przynieś nam ich głowy”. Wcześniejsze tytuły w „Fakcie” – „Leo powtórzy Grunwald” i „Leo, dokop trabantom!” też nie przeszły bez echa. Wczoraj do Bad Waltersdorf przyjechało wielu niemieckich dziennikarzy, kilku pytało o taktykę, reszta – o powody rozpoczęcia brudnej wojny.

„Welt” pisze o brutalnych faulach, telewizja N24 informuje o ciosach poniżej pasa. Oburzony jest nawet bulwarowy „Bild”, który podczas mistrzostw świata przed dwoma laty regularnie obrażał polskich piłkarzy.

Beenhakker stwierdził, że ognia jest już za dużo i za wszelką cenę stara się utrzymać swoich piłkarzy z dala od zamieszania. – Jest jakaś granica podgrzewania atmosfery. Nie mogę w czwartek mobilizować piłkarzy na niedzielny mecz, staram się ich raczej zrelaksować. Rozumiem emocje kibiców, ale wiem, że 99 procent ludzi w Polsce traktuje sport jak sport, a nie jak wojnę – mówił.

Trener przyznał jednak, że chcąc być przygotowanym na każdą ewentualność na wczorajszym treningu zarządził dwa wewnętrzne mecze. W jednym podstawowa drużyna grała w osłabieniu, w drugim – osłabieni byli jej przeciwnicy.

Beenhakker, chociaż nie mówi tego głośno, na boisku w Klagenfurcie spodziewa się przede wszystkim ostrej walki, nie wyklucza czerwonej kartki. Na pytanie, co będzie robił w niedzielę o 22.35, kiedy będzie już po ostatnim gwizdku, odpowiada: – Będę gratulował swoim piłkarzom.

Przygotowania do inauguracji turnieju krzyżuje trochę pogoda. Beenhakker mówi, że jeśli w życiu pojawiają się problemy, trzeba je rozwiązać, a jeśli nie jest to możliwe, trzeba się z nimi zmierzyć. Ulewne deszcze spowodowały już jednak odwołanie jednego treningu, nasiąknięte wodą boisko spowodowało odnowienie kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego, którego w ostatnim momencie trener skreślił z kadry, zastępując go Łukaszem Piszczkiem. – Po urazach Michała Żewłakowa i Wojciecha Łobodzińskiego nie ma już śladu, piłkarze trenują z pełnym obciążeniem – mówi Beenhakker.

Piszczek tak naprawdę nie będzie przecież rywalizował z Łobodzińskim na prawej pomocy, bo ominęły go całe przygotowania, a co szczególnie ważne – treningi taktyczne. Tak naprawdę w składzie na Niemcy niewiadoma jest więc już tylko jedna pozycja – lewego obrońcy.

Kontuzja Grzegorza Bronowickiego zmusza selekcjonera do postawienia na kogoś z dwójki Jakub Wawrzyniak – Paweł Golański. Wczoraj Beenhakker zapewnił, że nie będzie obawiał się postawić na pierwszego z nich, mimo że nie jest on nawet podstawowym zawodnikiem Legii Warszawa. – Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Pamiętam, że był też kiedyś taki mecz, w którym pierwszy raz w reprezentacji Portugalii zagrał Cristiano Ronaldo, a w reprezentacji Polski Zbigniew Boniek – mówił.

Poza oficjalną konferencją Beenhakker ponad pół godziny poświęcił na spotkanie z dziennikarzami z Holandii. Opowiadał im o życiu w Warszawie, o spotkaniach na ulicach z ludźmi z jego pokolenia, którzy chcą zamienić choćby kilka słów, pogratulować awansu na mistrzostwa Europy i wyrazić swoją radość.

Najmocniejsze słowa padły jednak w wywiadzie dla TVP.

– Kluczem do zwycięstwa będzie charakter. Zapewniam polskich kibiców, że zrobiliśmy wszystko, by zaprezentować się na Euro z jak najlepszej strony – mówił trener.

41-letni Tom Hennig Ovrebo poprowadzi mecz w Klagenfurcie (niedziela). Jego asystentami będą rodacy Geir Age Holen i Erik Raestad, a arbitrem technicznym Craig Thomson (Szkocja). Ovrebo, z zawodu psycholog, w listopadzie 2003 r. prowadził w Warszawie towarzyski mecz z Włochami, wygrany przez Polaków 3:1. Drugie spotkanie naszej reprezentacji – z Austrią w Wiedniu (12 czerwca) będzie sędziowała trójka Anglików: Howard Webb jako główny oraz Darren Cann i Mike Mullarkey. Sędzią technicznym będzie Viktor Kassai (Węgry). 36-letni Webb, arbiter profesjonalny, w 2007 r. prowadził mecz mistrzostw świata U-20 Polska – Brazylia, wygrany przez naszą reprezentację 1:0. Inauguracyjne spotkanie Szwajcaria – Czechy w Bazylei (sobota) poprowadzi Włoch Roberto Rosetti. Jedyny polski arbiter na mistrzostwach Grzegorz Gilewski będzie sędzią technicznym meczu Hiszpania – Rosja w Innsbrucku (10 czerwca).

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku