- To taki sam dramat dla niego, jak dla mnie. Kontuzja Jakuba Błaszczykowskiego krzyżuje trochę moje plany, ale muszę myśleć tylko o zawodnikach, których ciągle mam do dyspozycji - mówił w piątek po ostatnim treningu w Bad Waltersdorf Leo Beenhakker.
Wersji nagłego wyjazdu pomocnika Borussii Dortmund ze zgrupowania jest kilka. Oficjalną przekazał lekarz reprezentacji Jerzy Grzywocz. Powiedział, że Błaszczykowski na czwartkowych zajęciach poczuł ból w mięśniu dwugłowym. Ponieważ do meczu z Niemcami coraz bliżej, Beenhakker chciał zobaczyć, czy jego piłkarz gotowy jest na występ już w niedzielę i zadecydował, że ma trenować na pełnych obrotach. Boisko było grząskie i mokre, mięsień zawodnika nie wytrzymał.
Selekcjoner zapytany o formę Błaszczykowskiego na konferencji prasowej powiedział jednak, że piłkarz jest gotowy do gry, przynajmniej na godzinę. Mimo że kilka dni wcześniej Michael Lindeman przekonywał, że przygotowuje go dopiero na mecz z Chorwacją.
Kiedy cała reprezentacja i sztab szkoleniowy w czwartek o 18. przyjechała do miejscowego domu kultury na wernisaż „Przeżyjmy to jeszcze raz”, na którym prezentowane były zdjęcia z eliminacji mistrzostw Europy, Błaszczykowski był razem ze wszystkimi. Informacja o tym, że nie jedzie na mistrzostwa przekazana została dopiero o 20.30. Tutaj pojawia się wersja nieoficjalna, która w Bad Waltersdorf przekazywana była pocztą pantoflową. Błaszczykowski za wszelką cenę chciał zagrać w meczu z Niemcami, Beenhakker nie widział dla nie go miejsca i doszło do konfliktu. - Media kreują chorą rzeczywistość. Chorwaci pisali już podobno o tym, że kłócę się z Żurawskim o to, w którym banku jest lepiej oprocentowane konto. To wszystko jest głupie. Zapewniam, że Kubę wyeliminowała kontuzja, nic więcej. Czasami zastanawiam się czy wszyscy w Polsce są za swoją drużyną czy też liczy się dla nich tylko kreowanie konfliktów - tłumaczy trener.
Późnym wieczorem rzecznik prasowy reprezentacji Marta Alf zadzwoniła do Łukasza Piszczka. Po chwili przekazała telefon Beenhakkerowi. Piszczek znajdował się w grupie 32. piłkarzy, którą trener ogłosił w połowie kwietnia, jednak zawodnik Herthy Berlin nie znalazł się już w drużynie na zgrupowanie w Donaueschingen. Stracił trzy tygodnie treningów z drużyną, wątpliwe, by mógł być wzmocnieniem i poważnie liczył się przy ustalaniu pierwszej jedenastki.