Czołową czwórkę w klasyfikacji kierowców dzielą zaledwie dwa punkty, a szanse na tytuł mają zawodnicy aż trzech zespołów. Takiej sytuacji nie było w Formule 1 od początku lat 80. Jeszcze kilka sezonów temu, w dobie zdecydowanej dominacji Ferrari, na półmetku sezonu emocje już dawno stygły.

Tak było w 2004 r., kiedy po dziewięciu wyścigach Michael Schumacher miał na koncie 80 punktów za osiem zwycięstw. Dwa lata wcześniej ten sam zawodnik po dziewiątej w sezonie Grand Prix Europy miał 76 punktów i wyprzedzał drugiego w klasyfikacji Ralfa Schumachera aż o 46 punktów. Dwa wyścigi później, długo przed końcem sezonu, Michael miał już zapewniony mistrzowski tytuł. Po sezonie FIA postanowiła zmienić sposób przyznawania punktów, aby uatrakcyjnić widowisko – przedtem punkty zdobywała pierwsza szóstka na mecie według klucza 10-6-4-3-2-1. Od 2003 r. obowiązuje system stosowany do dziś: punkty zdobywa ośmiu kierowców (10-8-6-5-4-3-2-1).

Z jednej strony wydaje się, że mniejsza premia za zwycięstwo w porównaniu z punktami za drugie miejsce (dwa punkty zamiast czterech) może sprawić, iż czasami kierowca nie podejmuje walki za wszelką cenę o zyskanie tej jednej pozycji. Jednak z drugiej strony obecny system sprawia, że walka o mistrzostwo rzeczywiście staje się bardziej zacięta. Lewis Hamilton, Felipe Massa oraz Kimi Raikkonen mają po 48 punktów, Robert Kubica ma ich 46. Według starego systemu Hamilton i Massa mieliby po 42 punkty, Raikkonen traciłby do nich trzy punkty, a Kubica aż osiem.

Obecny system premiuje kierowców, którzy nie zawsze są w stanie walczyć o zwycięstwa, za to zdobywają dużo punktów dzięki regularnym finiszom. Tak właśnie jest z Kubicą: kilka miejsc w ścisłej czołówce pozwala mu cały czas utrzymać kontakt z liderami. Mimo że w dwóch ostatnich wyścigach Kubica zdobył tylko cztery punkty, to nadal liczy się w walce o mistrzowski tytuł.

Już zeszły sezon pokazał, jak ważny jest każdy punkt – ostatecznie Raikkonen pokonał Hamiltona oraz Fernando Alonso różnicą właśnie jednego punktu. Alonso przegrał wicemistrzostwo świata przez gorszy bilans drugich miejsc (cztery do pięciu przy równej liczbie zwycięstw). W tym sezonie Hamilton ma taki sam układ zdobyczy punktowych jak Massa (trzy wygrane, po jednym drugim, trzecim i piątym miejscu), a zatem o kolejności w mistrzostwach decyduje… dziesiąta lokata kierowcy McLarena w Grand Prix Francji, lepsza od 13. miejsca Brazylijczyka z Silverstone. O losach tytułu mistrzowskiego mogą rozstrzygać nawet lokaty poza punktowaną ósemką.