Przepisy zabraniają bowiem zmian ustawień pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem, co w przypadku zmiennej aury oznacza prawdziwą loterię.
Wyścigówka optymalnie przygotowana do jazdy po mokrym torze dość znacznie różni się od auta, którym kierowcy jeżdżą po suchej nawierzchni. W przypadku deszczu lepiej jest np. zwiększyć minimalnie wysokość prześwitu pod samochodem, aby zmniejszyć ryzyko tzw. aquaplaningu. To niebezpieczne zjawisko występuje w momencie utraty przyczepności kół i może być spowodowane albo niedostatecznym odprowadzaniem wody przez bieżnik opony, albo podbiciem do góry zbyt nisko zawieszonej podłogi. Ogumienie traci wtedy kontakt z nawierzchnią, kierowca traci kontrolę i samochód „odpływa” na pobocze. W taki sposób Robert Kubica stracił szansę na punkty w Silverstone. Inne zmiany to choćby bardziej miękkie ustawienie zawieszenia czy też zwiększenie nachylenia skrzydeł, aby poprawić przyczepność aerodynamiczną. Jednak w myśl przepisów w przypadku zmiany warunków atmosferycznych można jedynie zmienić rodzaj opon, poprawić ustawienie przedniego skrzydła i układu chłodzenia.
Efekty sobotniej zgadywanki pogodowej mogliśmy zaobserwować podczas niedzielnego wyścigu. Lewis Hamilton, Nico Rosberg czy też kierowcy Toyoty jechali bardzo dobrym tempem w pierwszej części Grand Prix Włoch, kiedy tor był bardzo mokry. Gdy zaczął przesychać, świetne czasy zaczęli uzyskiwać Kubica oraz Kimi Raikkonen. Wyjątkiem był Sebastian Vettel – niespodziewany zwycięzca świetnie jechał w każdych warunkach. Samochody Toro Rosso mają najwyraźniej bardzo dobrą przyczepność mechaniczną (wynikającą z pracy zawieszenia czy opon) i dzięki temu nawet autem ustawionym pod kątem suchego toru Niemiec mógł szybko jechać także w czasie deszczu. Dzięki temu odniósł zwycięstwo, dołączając do dwóch innych kierowców, którzy w tym sezonie po raz pierwszy stanęli na najwyższym stopniu podium. Jednak Kubica w Kanadzie wykorzystał kolizję Hamiltona i Raikkonena, a na Węgrzech Kovalainen odziedziczył wygraną po defekcie silnika Felipe Massy. Vettel wygrał wyścig, w którym do mety nie dojechał tylko jeden kierowca – Giancarlo Fisichella z najsłabszego zespołu Force India.
Z pomocą przyszły mu jedynie warunki pogodowe – Niemiec wygrał los na trwającej cały weekend deszczowej loterii.