Brytyjczyk ma pięć punktów przewagi nad Felipe’em Massą i dwanaście nad Robertem Kubicą. Dwa wyścigi przed końcem sezonu tylko ta dwójka może odebrać Hamiltonowi mistrzowski tytuł.
Wystarczy jednak, że w Chinach Brytyjczyk zdobędzie sześć punktów więcej od Massy i przyjedzie na metę przynajmniej o jedno miejsce przed Kubicą szybciej, i już nikt go nie dogoni. – Nie będziemy ryzykować, ale jednocześnie postaramy się wygrać wyścig – zapowiada Hamilton. – Jeśli będę miał okazję zdobyć dużo punktów, nie podejmę ryzykownych manewrów.Jednak kierowca McLarena składał podobne deklaracje przed rozegranym tydzień temu wyścigiem w Japonii, a mimo tego już na pierwszym zakręcie wyleciał z toru, próbując atakować Kimiego Raikkonena, który w punktacji mistrzostw nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Po karze za ten manewr stracił szansę na zdobycie punktów. Skorzystali na tym Massa i Kubica, zmniejszając stratę do Hamiltona.
Wielu obserwatorów twierdzi, że Brytyjczyk powtórzy błędy sprzed roku, kiedy także miał szansę na zapewnienie sobie tytułu w Chinach, a jednak mistrzostwo przegrał w końcu jednym punktem z Raikkonenem. – Uważam, że Hamilton znów postara się stracić tytuł – mówi szef ekipy Renault Flavio Briatore. – On i McLaren pokazali, co potrafią, już rok temu: przegrać mistrzostwo, mając 17 punktów przewagi na dwa wyścigi przed końcem sezonu, to osiągnięcie warte wpisu do „Księgi rekordów Guinessa”. W piłce nożnej są napastnicy, którzy ciągle trafiają w słupek albo poprzeczkę. Są i tacy, którzy potrafią strzelać do siatki, ale na razie Hamilton do takich nie należy. Według mnie tytuł zdobędzie Massa – uważa Włoch.
Jednak, dotąd wszystko układa się po myśli Hamiltona. W piątkowych treningach na monumentalnym torze położonym w przemysłowej dzielnicy na przedmieściach Szanghaju to właśnie kierowca McLarena dwukrotnie miał najlepszy czas. Massa uzyskał drugi i szósty rezultat, ale Brazylijczyk nie traci pewności siebie. – Postaram się wygrać lub przynajmniej zdobyć jak najwięcej punktów.
Kubica, piąty i dwunasty w piątkowych treningach, może liczyć właściwie tylko na cud. Jego BMW Sauber w ostatnich wyścigach wyraźnie ustępuje szybkością bolidom Ferrari i McLarena, w dodatku inne zespoły dogoniły już szwajcarsko-niemiecką ekipę.