Poranek na torze testowym pod Walencją był chłodny, a prezentacja krótka. Cztery minuty po dziewiątej Kubica i Heidfeld ściągnęli granatową płachtę z ustawionego na prostej startowej bolidu BMW Sauber F109. Pod płachtą było auto nieznacznie różniące się od tego, które zespół testował w listopadzie i grudniu. Po krótkiej sesji dla fotoreporterów Kubica wyjechał na jedno okrążenie.
Zaledwie trzy lata temu Polak w tym samym miejscu tylko przyglądał się z boku, jak Heidfeld i Jacques Villeneuve brylują podczas prezentacji pierwszego fabrycznego bolidu BMW. Teraz to on grał główną rolę. Jemu przypadło pokonanie pierwszych kilometrów nowym samochodem i głównie na jego barkach, zdaniem ekspertów, spoczną oczekiwania szefów.
– Cel na sezon 2009 został określony już cztery lata temu – mówi dyrektor zespołu Mario Theissen. – W 2006 r. regularnie zdobywaliśmy punkty, rok później stawaliśmy na podium, w zeszłym sezonie wygraliśmy pierwszy wyścig i teraz przyszedł czas na ostatni, najtrudniejszy cel. Włączenie się do walki o mistrzostwo świata.
Już dawno snucie prognoz przed sezonem nie było tak trudne. Zmiany w przepisach zmusiły projektantów bolidów do rozpoczynania pracy praktycznie od czystej kartki. Powrót gładkiego, bardziej przyczepnego ogumienia, redukcja docisku aerodynamicznego, wreszcie zmiany w układzie napędowym, na czele z KERS, systemem odzyskiwania energii podczas hamowania, oraz wydłużeniem żywotności silników oznaczają, że sezon 2009 to wielki znak zapytania.
Nowy bolid BMW ma przednie skrzydło jak u spychacza, wąski i wysoko zawieszony tylny spoiler oraz naklejkę ostrzegającą przed wysokim napięciem gromadzonym przez KERS. Inne zmiany są trudniej dostrzegalne, np. wydłużenie samochodu o 9 centymetrów, by poprawić rozkład masy i przenieść środek ciężkości bardziej do przodu (przy gładkich oponach przyczepność przednich kół wzrasta bardziej niż tylnej osi).