[b][link=http://blog.rp.pl/fafara/2009/06/09/gwiazdy-siedzace/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Z ówczesnego punktu widzenia obecny świat naszego sportu może się wydawać, delikatnie mówiąc, dziwaczny. Czy da się bowiem inaczej traktować obszerne reportaże w prasie i telewizji opisujące, jak koszykarz Marcin Gortat zdobywa 2 punkty dla Orlando Magic podczas trwającego 3 minuty i 15 sekund pobytu na parkiecie? Dla Gortata trzeba mieć oczywiście bardzo dużo szacunku za to, że przebił się w elitarnej lidze i że radzi sobie coraz lepiej. Podobnie jak dla wszystkich naszych rezerwowych piłkarzy (z bramkarzami Łukaszem Fabiańskim, Tomaszem Kuszczakiem i Jerzym Dudkiem na czele), którzy dzielnie wysiadują na ławkach jako reprezentanci dobrych europejskich klubów. Do tego towarzystwa należałoby jeszcze włączyć najlepszego polskiego kolarza Sylwestra Szmyda, który w zawodowym peletonie pełni zaszczytną rolę gregario, czyli człowieka od czarnej roboty.
Wynika z powyższego, że za wielkie gwiazdy robią u nas sportowcy drugiego planu. Innych nie posiadamy, więc nie ma co marudzić. Wygląda to jednak czasami dość zabawnie. Wspomniany wcześniej Sylwester Szmyd gloryfikuje w całokolumnowym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” specjalność, której się poświęcił. Jeszcze chwila i czytelnik uwierzy, że gregario są w kolarstwie ważniejsi niż ci, którzy wygrywają. To przecież w końcu tacy jak Szmyd holują późniejszych zwycięzców na najtrudniejszych fragmentach trasy. Oto fragment rozmowy: – Czy Polski Związek Kolarski pofatygował się, żeby pogratulować najlepszemu polskiemu kolarzowi startu w Giro d’Italia (44 miejsce, półtorej godziny straty do triumfatora – przyp. A.F.)? – pyta dziennikarz. – Nie, nie. Im lepiej mi idzie, tym mniej o mnie pamiętają – odpowiada kolarz.
Ten brak dystansu dziennikarzy i samych sportowców wynika z niedostatku autentycznych sukcesów. Co jednak będzie, gdy Gortat zostanie prawdziwą gwiazdą NBA, Szmyt zacznie wygrywać etapy w Giro, a Fabiański okaże się bramkarzem numer 1 w Arsenalu? Biorąc pod uwagę rumor, jaki media teraz robią wokół ich występów, trzeba chyba będzie stworzyć specjalne kanały telewizyjne dla każdego z osobna.