Już kilka pierwszych akcji ofensywnych w wykonaniu drużyny gości uświadomiło zawodnikom z Pomorza, że Kozły to już nie ta sama drużyna, z którą tak gładko i wysoko wygrali w zeszłym roku. Mający opinię grających fizyczny futbol poznaniacy, dołożyli do swoich walorów siłowych bardzo dużą dawkę taktyki i strategii. Jak mówi Bartosz Hendrys, rzecznik prasowy Kozłów Poznań – [i]W tym sezonie przeszliśmy na system obrony strefą i jak pokazało to spotkanie jest on skuteczny. Bardzo cieszymy się z wyniku, bo oprócz oczywistego smaku zwycięstwa z lepiej notowanym rywalem, udowodniliśmy sobie że zmiany jakie wprowadza trener Kent Mckinnon przynoszą spodziewany skutek[/i].
Przez całe spotkanie Kozły swój atak konsekwentnie opierały na grze biegowej. Kozłom udawało się wypełniać założenia na spotkanie i ich akcje przynosiły jardy a w rezultacie punkty. Natomiast dużo bardziej zróżnicowana gra Seahawks w ataku pozostawiała dużo do życzenia. Gra biegowa Trójmiejskiej drużyny była po raz kolejny eksperymentalna – z Gawłem Pilachowskim na pozycji running backa – i w związku z tym jej mała skuteczność jest po części usprawiedliwiona.
Bardzo słabo tego dnia zagrał rozgrywający Seahawks Maciej Siemaszko aż sześciokrotnie posyłając piłkę w ręce rywali.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje gra Bartosza Trawińskiego - autora dwóch przechwytów, z których jeden zamienił na przyłożenie. Był to debiut ligowy tego zawodnika, który przeszedł do drużyny poznańskich Kozłów dwa miesiące temu. Wcześniej trenował koszykówkę.
Atrakcje futbolowe i wyczekiwane hip-hopowe koncerty Peji, Shellera i Słonia spowodowały, że mecz obejrzało 2500 widzów.