Spotkanie walczących o awans do play-off Owls i Lions zapowiadało się bardzo wyrównanie, jednak 250 widzów oglądających rozgrywany w niesprzyjającej, deszczowej pogodzie mecz zobaczyło jednostronne zawody.
Mimo trudnych warunków atmosferycznych bardzo dobrze zagrał rozgrywający gospodarzy Andrzej Myszka czterokrotnie podając do swoich kolegów na przyłożenie.
Pierwsze punkty meczu były efektem niefrasobliwości jednego z zawodników drużyny gości – po odkopnięciu piłki w wykonaniu bielawian dotknęła ona gracza Lwów i wpadła ich w pole punktowe. Przytomnie zachował się Daniel Kołodyński opanowując piłkę i zamieniając błąd gliwiczan na przyłożenie.
Nie najlepiej tego dnia dysponowana była ofensywa gości. W samej pierwszej połowie gry podania rozgrywającego Lwów zostały przechwycone trzykrotnie.
W drugiej połowie gliwiczanie mieli jedyną poważną szansę na zdobycie przyłożenia kiedy to podanie Andrzeja Myszki padło łupem jednego z defensorów Lions, który w drodze do pola punktowego rywali przebiegł z piłką ponad 70 jardów. Przyłożenie nie zostało jednak uznane gdyż sędziowie dopatrzyli się nieuprawnionego, już po wyrzuceniu przez niego piłki, ataku na rozgrywającego.