Nie wystarczy wymienić trenera zgorzkniałego na pełnego zapału i wstawić do składu siedmiu nowych piłkarzy (w porównaniu z meczem ze Słowenią przed miesiącem). Polacy mieli swoje szanse, ale to Czesi pierwszy raz w tych eliminacjach strzelili dwie bramki rywalowi innemu niż San Marino. Dwa zespoły uważane swego czasu za faworytów tej grupy, niewolnicy swojej mniej lub bardziej odległej przeszłości, odpadły z walki o mundial tego samego wieczoru. I tak jest sprawiedliwie. Czy trenerem będzie Majewski, czy Wiśniewski, lepszych piłkarzy z polskim paszportem dziś nie znajdzie.
Pierwszy raz od 1998 r. mistrzostwa świata odbędą się bez nas. Coś się skończyło, pora polską piłkę urządzić po nowemu. Nie na Euro 2012.
Na lata. Obsesja dobrego występu w mistrzostwach Europy u siebie to dziś najgorsze, co sobie możemy zgotować. Polski futbol wymaga najpierw powolnej reanimacji, potem będzie czas na marzenia. Dlaczego drużyna, która od blisko ćwierć wieku – od pokonania Portugalii w mundialu 1986 – nie wygrała w wielkiej imprezie meczu o awans do następnej rundy, miałaby wyjść z grupy podczas Euro za trzy lata?
Bo zagra na polskiej trawie?
Bo doholują ją do sukcesu sędziowie? Wolne żarty.