Nie jest tajemnicą, że oprócz umiejętności kierowcy ważna jest jego wartość marketingowa i wsparcie sponsorów, których może przyciągnąć do zespołu. Kobayashi świetnie zaprezentował się na torze, zastępując w dwóch wyścigach Niemca Timo Glocka.
Jak donosi serwis Auto Hebdo cieszy się też wsparciem japońskich firm. Związane dotychczas z Toyotą firmy Panasonic i KDDI sygnalizują chęć pozostania w stawce.
Wszystko to sprawia, że Japończyk ma mocne karty w negocjacjach z potencjalnymi pracodawcami. Wśród zespołów, w których mógłby startować wymienia się Renault, które decyzję o swojej przyszłości w Formule 1 przedstawi w pierwszej połowie grudnia. Team nie ukrywa, że po "aferze singapurskiej", której efektem była utrata większości sponsorów, w budżecie zespołu powstała "dziura", którą zasypać mogą jedynie pieniądze od innych firm. Raczej mało prawdopodobne by na takie wsparcie zdecydował się sam koncern samochodowy Renault.
Do grudnia swoją decyzję o dalszej przyszłości odkłada również Kobayashi. – Jeśli chodzi o przyszły sezon, myślę, że mój manager rozmawiał z kilkoma zespołami, ale mówiąc szczerze potrzebuję teraz przerwy – stwierdził.