W pierwszym dniu testów przed sezonem 2010 Robert Kubica uzyskał ostatni, ósmy czas. Zespół Renault skupiał się jednak przede wszystkim na sprawdzeniu nowego samochodu, prace nad ustawieniami odkładając na wtorek.
Pierwsze koty za płoty: czas uzyskany przez polskiego kierowcę odbiegał o prawie 2,5 sekundy od najlepszego rezultatu rekonwalescenta Felipe Massy, który za kierownicą ferrari aż 102 razy okrążył liczący 4 km tor imienia Ricarda Tormo.
Stan przygotowań zespołów podczas jazd testowych jest trudniejszy do rozszyfrowania niż w poprzednich latach. W sezonie 2010 kierowcy będą jeździć w kwalifikacjach z minimalnym zapasem paliwa, a na starcie do wyścigu samochody będą zatankowane pod korek – tak aby przejechać pełen dystans ponad 300 km bez tankowania.
– Do tej pory maksymalnie jeżdżono z obciążeniem 60–70 kg – mówi Kubica. – Ci, którzy jeździli lekkimi samochodami, tankowali 30 kg, więc różnica była niewielka. Teraz najciężsi mogą mieć nawet 160 kg paliwa, co daje kilka sekund różnicy na okrążeniu. Ile paliwa miał wczoraj Kubica? – Nie powiem – śmiał się Polak. – Zdradzę tylko, że nigdy nie jeździłem tak ciężkim samochodem!
Najważniejszym zadaniem było sprawdzenie podstawowych podzespołów nowego samochodu, który zdążył się już poważnie zmienić w porównaniu z niedzielną prezentacją. Założono zupełnie nowe przednie i tylne skrzydło, zmieniły się mocowania lusterek i aerodynamiczne elementy pod nosem samochodu. Mechanicy Renault przez cały dzień bawili się z konkurencją w chowanego, starannie skrywając tył auta za specjalną osłoną za każdym razem, kiedy Kubica zjeżdżał do alei serwisowej. W ten sposób chronią przed oczami szpiegów nowy dyfuzor.