Tor Silverstone okazał się pechowy dla Kubicy. Polak wycisnął na starcie wiele ze swojego Renault, ale nie dojechał do mety. Zawiodła technika, konkretnie półoś.
– Nie spodziewałem się, że będę szósty w kwalifikacjach – przyznał po sesji, w której z trudem awansował do finałowej dziesiątki. Przed wyścigiem nie spodziewał się także, że utrzyma to miejsce. – Brudna strona toru, za mną Ferrari… – mówił o polach startowych.
Kilkanaście minut później Polak jednak fantastycznie wystartował start i już na pierwszej prostej zyskał dwie pozycje. Po chwili na poboczu znalazł się ruszający z pierwszego miejsca Sebastian Vettel, który zawalił start. – Dobraliśmy zbyt agresywne ustawienia i koła wpadły w poślizg – opowiadał Niemiec, potrącony jeszcze na prostej startowej przez Lewisa Hamiltona.
Przednie skrzydło McLarena przecięło prawą tylną oponę w Red Bullu i Vettel ślimaczym tempem potoczył się do alei serwisowej, w ślad za Felipe Massą, który miał podobne starcie z kolegą z Ferrari, Fernando Alonso.
Samochód Hamiltona nie został uszkodzony, ale Anglik nie był w stanie utrzymać tempa prowadzącego Marka Webbera. Kierowca Red Bulla musiał uśmiechać się pod nosem z przewrotności losu: dzień wcześniej z kamienną twarzą znosił pytania dziennikarzy o faworyzowanie Vettela przez ekipę Red Bulla.