Losy etapu rozstrzygały się na podjeździe na ostatnią górską premię Port de Bales (1755 m n.p.m.), po której pozostawało jeszcze 21 km zjazdu do mety. Jako pierwszy wjeżdżał na premię mistrz Francji Thomas Voeckler z grupy Bouygues Telecom, który uciekł samotnie z dziesięcioosobowej grupy czołowej. 31-letni kolarz utrzymał przewagę do mety w Bagneres-de-Luchon. To piąte zwycięstwo reprezentanta gospodarzy w tym wyścigu.
Z opóźnieniem kilku minut pokonywała ostatnie wzniesienie grupa, w której jadący w żółtej koszulce Luksemburczyk Andy Schleck i ustępujący mu o 31 sekund Hiszpan Alberto Contador bezskutecznie, jak poprzedniego dnia, próbowali się zaskoczyć. Wydawało się, że dla nich etap znów skończy się remisem. Wszystko zmieniło się przy kolejnej próbie ataku Schlecka. Lider gwałtownym zrywem odjechał na kilka metrów, pogonił za nim pomagający Contadorowi Aleksander Winokurow i nagle w rowerze Luksemburczyka spadł łańcuch.
Ten moment stał się sygnałem do natychmiastowego ataku dla wszystkich rywali Schlecka. Do przodu pognali Contador oraz zajmujący trzecie i czwarte miejsce w klasyfikacji Samuel Sanchez i Denis Mienszow. Zanim liderowi udało się naprawić defekt, upłynęło kilkadziesiąt sekund. Schleck ruszył w pogoń. Na podjeździe mijał kolarzy, którzy znaleźli się przed nim, ale Contador uciekał w dobrym towarzystwie i w dobrym tempie. Po kilku minutach zaczął się zjazd do mety i szanse Luksemburczyka zmalały.
Na mecie Schleck stracił 39 sekund do najgroźniejszych rywali, tracąc prowadzenie w wyścigu. Dwukrotny zwycięzca TdF Contador po raz pierwszy założył koszulkę lidera i ma teraz wszelkie dane, by dowieźć ją do mety w Paryżu.
Dziś XVI etap, przedostatni w Pirenejach, z Bagneres-de-Luchon do Pau (199,5 km). Czekają na nim kolarzy cztery górskie premie (w sumie 70 km podjazdu) z najwyżej położonym punktem na trasie wyścigu - Col du Tourmalet (72. kilometr - 2 115 m n.p.m.). W przeszłości niejednokrotnie rozstrzygały się tu losy Tour de France. Andy Schleck nie ma wyjścia - musi zaatakować.