Ale być może to się zmieni w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu, gdy w Montrealu zmierzy się z Jeanem Pascalem. Młodszy o trzy miesiące Kanadyjczyk ma bowiem pas WBC, najstarszej z tych organizacji. Dawson noszący ringowy przydomek „Bad” (Zły) jest niepokonany. 29 walk wygrał, w tym 17 przed czasem. Jest jedynym, który pokonał Tomasza Adamka, odbierając mu w lutym 2007 roku pas mistrza świata WBC.
Pochodzący z Haiti Pascal przegrał tylko raz – dwa lata temu z Brytyjczykiem Carlem Frochem w Nottingham, a stawką był wtedy wakujący tytuł WBC w wadze superśredniej. Pascal, olimpijczyk z Aten (2004), pozostałych 25 pojedynków wygrał, z tego 16 przez nokaut.
– Nie poznacie mnie. Będę innym Dawsonem niż ten, którego widzieliście w wygranych walkach z Glenem Johnsonem czy Antonio Tarverem. Pokażę coś, czego nikt jeszcze w moim wykonaniu nie widział – obiecuje Dawson, który prezentuje wyrachowany, zimny i trochę nudny boks.
Inny mistrz tej kategorii, Amerykanin Tavoris Cloud (IBF), uważa, że Dawson jest przereklamowany. – On ma szklaną szczękę i unika wyzwań. Boi się mocno bijących pięściarzy. Cztery razy bił się ze starcami i uchodzi za wielkiego czempiona. To nieporozumienie – krzyczy Cloud, który w pierwszej obronie tytułu pokonał nieznacznie jednego z tych dziadków – blisko 42-letniego Glena Johnsona.
Starcie Dawsona z Pascalem z pewnością nie będzie nudne. Nie pozwoli na to żywiołowy Kanadyjczyk. Pytanie tylko, jak poradzi sobie z niewygodnym stylem znacznie wyższego i walczącego z odwrotnej pozycji Amerykanina, który mieszka wprawdzie w Connecticut, ale urodził się w Hartsville w Karolinie Południowej.