Nawet najwięksi pracusie Formuły 1 musieli w lecie wziąć przymusowy urlop, bo ze względu na chęć ograniczenia wyścigu zbrojeń i związanych z nim kosztów nakazano zespołom zamknięcie fabryk na dwa tygodnie. Mimo to inżynierowie niektórych ekip mieli pełne ręce roboty.
W Renault wyposażano samochody Roberta Kubicy i Witalija Pietrowa w tzw. kanał F, stosowany od początku sezonu przez McLarena. W ostatnich miesiącach inne zespoły w pośpiechu kopiowały rozwiązanie pozwalające kierowcom na ograniczenie oporu wytwarzanego przez tylne skrzydło, co z kolei pozwala na szybszą jazdę po prostych bez utraty koniecznego w zakrętach docisku.
Teraz do Red Bulla, Ferrari, Mercedesa, Saubera, Williamsa i Force India wreszcie dołącza także Renault. Tyle że nie wiadomo, jak ich wynalazek będzie się spisywał w praktyce. Testy w tym sezonie są zakazane i dopiero podczas piątkowych treningów na malowniczym belgijskim torze Kubica będzie mógł sprawdzić skuteczność swojej nowej broni.
– Mam nadzieję, że system będzie od razu działał – mówi Kubica, który nie skończył ostatniego przed wakacjami wyścigu, na Węgrzech. W klasyfikacji generalnej jest ósmy.
– W ostatnich trzech Grand Prix zabrakło mi szczęścia, na Silverstone i w Budapeszcie nie zdobyłem punktów. W końcówce sezonu chciałbym wrócić na poziom z wcześniejszych wyścigów, czyli regularnie zdobywać punkty i walczyć o czołowe pozycje. Celem dla mnie i zespołu jest zmniejszenie dystansu do czołowych ekip.