Walkę, która odbyła się w Las Vegas Gamboa wygrał na punkty: 116:109, 114:109, 115:109.
Meksykanin stracił pas IBF kilkanaście godzin przed pojedynkiem, podczas powtórnego ważenia. Kilogram więcej ponad ochronne 4,5 kg (10 funtów) więcej od limitu kategorii w której walczą skutkuje automatycznym pozbawieniem tytułu. Gdyby Salido pokonał Kubańczyka nie odebrałby mu pasa WBA i nie odzyskał swojego, takie są reguły.Walczył więc tylko o pieniądze, które bez względu na wynik dostał takie same.
Ale bił się jak o życie. I choć przegrywał szukał swojej szansy do kónca. W ósmej rundzie Gamboa był liczony przez sędziego Joe Corteza, który nie zauważył, że przyczyną upadku Kubańczyka było poślizgnięcie. To jednak tylko rozłościło czempiona organizacji WBA. Złoty medalista igrzysk olimpijskich w Atenach (2004) zaatakował z furią i dwukrotnie posłał Meksykanina na deski. Sam jednak też stracił punkt za uderzenie po komendzie stop. Ostateczne zwycięstwo Kubańczyka, który zadedykował je słynnemu amerykańskiemu promotorowi, Bobowi Arumowi, który ostatnio stracił syna, nie podlegało jednak dyskusji.
Teraz wszystkich ciekawi przyszłość pięściarza noszącego efektowny przydomek: „Cyklon z Guantanamo". Na razie ma na koncie 19 zwycięstw, w tym 15 przed czasem i żadnej porażki. Coraz głośniej mówi się, że jego kolejnymi rywalami będzie ktoś ze słynnej dwójki - Juan Manuel „Juanma" Lopez lub Miguel Angel Garcia. Portorykańczyk, mistrz WBO jest niepokonany, ma na koncie 29 zwycięskich walk (26 przed czasem) i opinię króla wagi piórkowej. Ale ma też już zakontraktowaną walkę z inną legendą zawodowego boksu, Meksykaninem Rafaelem Marquezem.
Kalifornijczyk Garcia też idzie prze ringi bez porażki i wygrał już eliminator IBF, więc będzie z urzędu rywalem Kubańczyka. A to oznacza, że najbliższe miesiące w wadze piórkowej będą więcej niż interesujące.