Remis w walce Mosleya z Morą

Shane Mosley z trudem zremisował w Los Angeles z Sergio Morą. Ten drugi, dziewięć lat młodszy, umiejętnie przeszkadzał rywalowi i zasłużył na remis

Publikacja: 20.09.2010 02:28

Sugar Shane Mosley (z lewej) uznał wynik swojej walki z Sergio Morą za sprawiedliwy

Sugar Shane Mosley (z lewej) uznał wynik swojej walki z Sergio Morą za sprawiedliwy

Foto: AFP

To nie był pojedynek taki jak te, w których Shane Mosley wygrywał z Oscarem De La Hoyą. Dziewięć lat młodszy Sergio Mora umiejętnie przeszkadzał rywalowi i zasłużył na remis.

W pojedynku dwóch Amerykanów faworytem był 39-letni Mosley. Za nim stały historia i teraźniejszość. Tytuły mistrzowskie w trzech kategoriach wagowych (lekka, półśrednia, junior średnia) to solidna wizytówka. Przegrał wprawdzie wyraźnie swój ostatni pojedynek z Floydem Mayweatherem juniorem, ale trafił go mocno w drugiej rundzie i przez chwilę zapachniało sensacją.

Wcześniej zmusił do poddania bardzo groźnego Antonio Margarito, który 13 listopada będzie walczył z Filipińczykiem Mannym Pacquiao, najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe.

Sergio Mora pięć lat temu wygrał pierwszą edycję telewizyjnego programu „The Contender”, zarobił milion dolarów i został celebrytą. Później pokonał nieżyjącego już Vernona Forresta, odebrał mu pas WBC w wadze junior średniej i wyrobił sobie nazwisko, które pozwala mu teraz toczyć takie walki jak ta z Mosleyem.

Kiedy Mosley w 2000 roku bił się w Los Angeles z De La Hoyą, w Staples Center było wiele gwiazd Hollywoodu. Teraz dominowali sportowcy, znani bokserzy i koszykarze, wśród nich legendarny Magic Johnson, który często bywa na znaczących pojedynkach.

Mora już przed walką był uboższy o 20 procent honorarium, które stracił za 3 funty nadwagi. Niespełna 1,5 kilograma ponad limit kategorii junior średniej, w jakiej miał być rozegrany ten pojedynek, to dowód, że Mora jest pięściarzem wyższej kategorii. W trakcie walki ważył jeszcze więcej.

To nie był piękny pojedynek, tylko ostatnie rundy mogły się podobać. „Latynoski wąż„ (taki ringowy przydomek nosi Mora) zdecydował się wreszcie na kilka wymian w półdystansie i trafił mocno lewym sierpowym nad prawą ręką rywala. Mosley powie po walce, że uważa wynik za sprawiedliwy, choć statystyki komputerowe pokazują, że to on zadał znacznie więcej celnych ciosów. Mora chwalił Mosleya, ale mówił, że to on był lepszy w tej trudnej do punktowania walce.

Dla Mosleya remis nie jest sukcesem, ale nie zamyka mu drogi do znacznie lepiej płatnych pojedynków. Wciąż jest gwiazdą, choć smuga cienia zbliża się coraz szybciej.

Mora był zły po ogłoszeniu werdyktu, bo wygrana byłaby dla niego równoznaczna z lotem na inną planetę. Remis to konieczność udowodnienia, że jest lepszy, niż pokazał w Staples Center.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku