Stachurski był dobrym prawym obrońcą, ale Moulijn jeszcze lepszym lewoskrzydłowym. W roku 1970 Legia grała z Feyenoordem o finał Pucharu Mistrzów. Na Łazienkowskiej (0:0) Władek jakoś dawał sobie radę. Rewanż w Rotterdamie Legia przegrała 0:2, a to, co Moulijn robił ze Stachurskim, przeszło do legend stadionu De Kuip. Ale Stachurski był tylko jedną z ofiar drobnego skrzydłowego (170 cm, 60 kg).

Moulijn (rotterdamczyk, rocznik 1937) jako junior trafił do Feyenoordu. Nie miał 20 lat, kiedy debiutował w reprezentacji Holandii. Działo się to dokładnie wtedy, kiedy angielskiemu skrzydłowemu Stanleyowi Matthewsowi wręczano pierwszą Złotą Piłkę dla najlepszego futbolisty Europy (1956). Matthews miał już wówczas 41 lat i status żywej legendy. Na boiskach całej Europy szukano więc kogoś, kto mógłby przejąć lutnię po Bekwarku.

Coentje spełniał większość warunków, ale miał pecha – Feyenoord i reprezentacja Holandii w latach 60. należały do europejskich średniaków. Kiedy w roku 1969 po 38 meczach zdejmował pomarańczową koszulkę, wielkie dni Holandii miały dopiero nadejść.

Feyenoord został pierwszym holenderskim zdobywcą Pucharu Mistrzów. Mimo że grali tam późniejsi wicemistrzowie świata, Wim van Hanegem i Wim Jansen, Coen Moulijn miał pozycję szczególną. Wróciły porównania do Matthewsa. Tak jak on po czarodziejskim dryblingu podawał piłkę na środek pola karnego, gdzie Stan Mortensen kończył akcję strzałem głową, tak Coentje obsługiwał Szweda Ove Kindvalla. Jedyna różnica polegała na tym, że w czasach wielkiego Feyenoordu nie grano już sznurowanymi piłkami, więc Moulijn nie musiał myśleć, jak podkręcić piłkę, aby Kindvallowi sznurówka nie odbijała się na czole. Buty piłkarskie też były nowoczesne, jednak Coentje używał wciąż staromodnych, z cholewką zakrywającą kostkę.

Na okładce księgi wydanej w roku 2008 z okazji stulecia Feyenoordu zdjęcie Moulijna otwiera poczet 84 największych gwiazd klubu (jest tam też Jerzy Dudek). Nic dziwnego, służył mu wiernie przez 17 lat, w 487 meczach ligowych i nigdy nie opuścił Rotterdamu. Był kimś takim dla Feyenoordu jak Gerard Cieślik dla Ruchu, a Lucjan Brychczy dla Legii. Rok później przed stadionem De Kuip odsłonięto jego pomnik. Johan Cruyff umieścił go w swojej jedenastce najlepszych piłkarzy Holandii. Władysław Stachurski nie ma się czego wstydzić.