Piątkowe treningi przed Grand Prix Australii przebiegały pod dyktando najmocniejszych ekip zeszłego sezonu. Na śliskim, używanym tylko raz w roku torze w Parku Alberta tempo podczas pierwszej sesji narzucili kierowcy mistrzowskiego zespołu Red Bulla.
Mark Webber, który w swojej ojczyźnie nigdy nie zajął w wyścigu lepszego miejsca niż piąte, ucieszył rodaków najlepszym czasem. Fernando Alonso, najlepszy spoza obozu Czerwonych Byków, stracił do Australijczyka niemal sekundę. W drugiej sesji pierwszego w tabeli Jensona Buttona (McLaren) od czwartego Sebastiana Vettela (Red Bull) dzieliło zaledwie 0,16 sekundy.
Przed treningami Button miał się czym martwić, bo podczas zimowych testów mniej kilometrów od jego ekipy przejechał tylko tercet kopciuszków z końca stawki, a czasy okrążeń dalekie były od ideału. McLaren jest jednak znany z umiejętności błyskawicznego odrabiania strat. Brytyjska ekipa przywiozła do Melbourne nową wersję podłogi i trzecie w tym roku wcielenie układu wydechowego. Efekt? Pierwszy i drugi czas w drugiej sesji treningowej.
– Przekonaliśmy się, że samochód jest niezawodny. To świetna wiadomość – cieszył się Button, który uzyskał w piątek najlepszy czas. Anglik, polujący na trzecie z rzędu zwycięstwo w Australii, nie zamierza jednak dać się zwieść wynikom piątkowych jazd.
– Analiza dzisiejszych rezultatów nie da zbyt wiele, nie zamierzam więc sobie nią zaprzątać głowy – stwierdził kierowca McLarena.