Palacios obiecuje niespodziankę

W sobotę w Bydgoszczy Polak broni tytułu mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej

Publikacja: 31.03.2011 02:07

– Zrobię wszystko, by wygrać tę wojnę. Nie po to leciałem z Orlando, by wrócić z niczym. „Diablo" jest dobrym bokserem, ale ja jestem lepszy i odbiorę mu pas – mówi  Francisco Palacios  nazywany Czarodziejem.

Czarne okulary, ciemny kaptur na wygolonej głowie. Urodzony w Nowym Jorku bokser wygląda groźnie, a liczne tatuaże jeszcze to podkreślają. Ale tylko do chwili, gdy zacznie mówić. Nie ma w nim śladu agresji, z uśmiechem dziękuje wszystkim, którzy pomogli mu doprowadzić do walki o tytuł. Pierwszy na tej liście jest Bóg, później Don King, jego promotor. Wierzy też, że gdzieś z góry pomaga mu brat Anthony, który zginął tragicznie siedem lat temu. Francisco obiecał mu, że zostanie mistrzem świata i teraz będzie miał okazję dotrzymać słowa.

Pytany, dlaczego został zawodowym pięściarzem, mówi, że każdy Portorykańczyk ma boks  we krwi. – Tam od małego musisz walczyć i umieć się bronić. Dziś nie boję się nikogo.

Ma mocne nogi i szybkie ręce. Walczy z odwrotnej pozycji, ale potrafi ją zmienić. Twierdzi, że w sobotę jest gotowy na każdy scenariusz. Ceni Włodarczyka, ale w ringu  go nie oglądał, bo uważa, że to nic nie daje. – Każda walka jest inna, więc nie ma sensu zaprzątać sobie głowy tym, co było kiedyś. Ja przecież walczę zupełnie inaczej niż Cunningham czy Fragomeni (poprzedni rywale Włodarczyka – przyp. red.) – tłumaczył „Rz".

W boksie amatorskim sukcesów nie odniósł. W 2004 roku podpisał zawodowy kontrakt, a w 2008 zmierzył się w Panama City z byłym rywalem Tomasza Adamka Luisem Andresem Pinedą. Znokautował go w drugiej rundzie. Na kolejnych czterech rywali potrzebował niespełna pięciu rund.

– Jego czas nadchodzi – mówią trenerzy Palaciosa.

– Zrobię wszystko, by wygrać tę wojnę. Nie po to leciałem z Orlando, by wrócić z niczym. „Diablo" jest dobrym bokserem, ale ja jestem lepszy i odbiorę mu pas – mówi  Francisco Palacios  nazywany Czarodziejem.

Czarne okulary, ciemny kaptur na wygolonej głowie. Urodzony w Nowym Jorku bokser wygląda groźnie, a liczne tatuaże jeszcze to podkreślają. Ale tylko do chwili, gdy zacznie mówić. Nie ma w nim śladu agresji, z uśmiechem dziękuje wszystkim, którzy pomogli mu doprowadzić do walki o tytuł. Pierwszy na tej liście jest Bóg, później Don King, jego promotor. Wierzy też, że gdzieś z góry pomaga mu brat Anthony, który zginął tragicznie siedem lat temu. Francisco obiecał mu, że zostanie mistrzem świata i teraz będzie miał okazję dotrzymać słowa.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej