Rywalem Hucka, Bośniaka z niemieckim paszportem, miał być najpierw Włoch Giacobbe Fragomeni, ale doznał kontuzji i na gwałt trzeba było szukać zastępstwa. Zgłosił się twardziel z Hajfy, 32-letni instruktor krav magi Ran Nakash.
Niepokonany pięściarz z Izraela próbuje swych sił na zawodowych ringach dopiero od pięciu lat. Wcześniej z powodzeniem rywalizował w innych sportach walki, był między innymi mistrzem kraju w karate.
Nakash jest twardy, mocno bije (z 25 wygranych walk 18 rozstrzygnął przed czasem), ale z kimś takim jak Marco Huck jeszcze nie walczył. Urodzony w Sjenicy Bośniak mieszka od lat w Bielefeld, więc do hali, gdzie odbędzie się ta walka, ma bardzo blisko.
Huck przegrał tylko raz w zawodowej karierze, właśnie w Halle z Amerykaninem Steve’em Cunninghamem, ale tym razem jest zdecydowanym faworytem. Nakash, jeden z największych izraelskich autorytetów w dziedzinie uczenia krav magi (bojowa sztuka walki) komandosów i członków grup specjalnych, tym razem podejmuje się misji dla niego chyba niewykonalnej. Huck jest po prostu dla niego za dobry.
Znacznie trudniej wskazać faworyta w walce Heleniusa z Samuelem Peterem. 27-letni Fin (14 zwycięstw, 9 przed czasem) jest niepokonany, ale też znacznie mniej doświadczony od Nigeryjczyka, byłego mistrza świata WBC. Dwumetrowy Helenius stoczył wprawdzie 144 walki amatorskie (38 przegrał), był wicemistrzem Europy, ale pojedynek z Peterem jest dla niego bardzo ryzykowny. „Nigeryjski koszmar” potrafi jednym ciosem zakończyć walkę. Przekonało się o tym jego 27 rywali z 34, których pokonał. To przecież po jego uderzeniach Władymir Kliczko trzykrotnie padał na deski w 2005 roku, ale ostatecznie wygrał na punkty.
