Palacios twierdzi, że został oszukany, Włodarczyk uważa, że rywal zrobił zbyt mało, by odebrać mu pas, a najbardziej zawiedzeni byli widzowie, którzy zamiast walki dostali zabawę w podchody.
Sędziowie punktowali: 116:114, 118:112 dla Włodarczyka i 115:113 dla Portorykańczyka. Palacios po walce powiedział: – Włodarczyk wygrał najwyżej trzy rundy. Teraz mam do siebie pretensje, że sprawę zostawiłem w rękach sędziów.
Portorykańczyk wygrałby u siebie, ale przecież wiedział, że walczy na terenie wroga, jak to sam określił wcześniej. W sytuacji gdy w pojedynku o mistrzostwo świata organizacji WBC nie ma rund remisowych, powinien zakładać, że wątpliwości będą rozstrzygane na korzyść urzędującego mistrza.
Kiedy przed północą wchodzili na ring w wypełnionej 8 tysiącami widzów Łuczniczce, atmosfera była już bardzo gorąca. Od kilku dni podgrzewali ją niepokonany do soboty Palacios i Włodarczyk. Ten pierwszy twierdził, że znokautuje Polaka, a „Diablo" krzyczał: – Jestem mistrzem.
Przed pierwszym gongiem Palacios klęknął w neutralnym narożniku.To miał być dla niego szczególny dzień. Kilka godzin wcześniej został ojcem, jego narzeczona urodziła syna. Gdyby tak jeszcze pokonał Włodarczyka i zabrał mu pas mistrza świata, mógłby o tym opowiadać do późnej starości.