John Higgins znów snookerowym mistrzem świata

Rok temu mówiono o nim: najchciwszy ze Szkotów. Zdyskwalifikowany na sześć miesięcy za uleganie próbom korupcyjnym i ustawianie meczów. Wrócił i odkupił winy. John Higgins po raz czwarty został mistrzem świata w grze, która dawno przestała być niewinną rozrywką dojrzałych mężczyzn w muszkach

Aktualizacja: 08.05.2011 13:18 Publikacja: 08.05.2011 01:03

John Higgins znów snookerowym mistrzem świata

Foto: AFP

Wizerunek zawodowego snookera w 2010 roku niemal się zawalił. Gra dżentelmenów? Muszki, kamizelki, olimpijski spokój i uczciwość w każdym calu? Przed aferą Higginsa prokuratorzy badali sprawę ustawiania meczów przez Stephena Maguire'a (wówczas nr 2 na świecie) i Jamiego Burnetta. Policja brytyjska z podobnych powodów aresztowała i przesłuchiwała Stephena Lee, też znanego snookerzystę. Turniejom zaczęły grozić nielegalne zakłady graczy.

Obraz nieszczęść dopełniały wybryki tyle fenomenalnego co niepokornego Ronniego O'Sullivana i coraz bardziej widoczny brak perspektyw dla sportu, który, bywało, fascynował Brytyjczyków niemal na równi z futbolem. W takiej chwili pismo „The News of the World", znane z wielu udanych prowokacji wobec celebrytów, gwiazd filmu, sceny i sportu przedstawiło kolejne taśmy z ukrytej kamery. Był na nich John Higgins, lider rankingu światowego, trzykrotny snookerowy mistrz świata i jego menedżer Pat Mooney.

Siedzieli w hotelu w Kijowie i omawiali z organizatorami cyklu zawodów propozycje wynagrodzenia za ustawione mecze. Padła kwota: 261 tys. funtów szterlingów. Padły zawstydzające słowa o zgodzie na współpracę, omawiano techniczne szczegóły przekazania płatności z pominięciem konieczności płacenia podatków.

Szef światowego snookera Barry Hearn rwał włosy z głowy. Mooney był członkiem zarządu jego organizacji – World Professional Billiards and Snooker Association (WPBSA), a Higgins największą gwiazdą, niestrudzonym promotorem dyscypliny, organizatorem turniejów pokazowych (także w Warszawie). Miał nieskazitelną sportową opinię, do tego wzorowy mąż i ojciec trójki dzieci, dekorowany przez królową Elżbietę II w 2008 roku kawaler orderu Member of British Empire. Jego sława rosła także na rynku azjatyckim, gdzie od kilku lat widać drugą młodość snookera.

Taśmy prawdy były okrutne, ale śledztwo zlecone emerytowanemu inspektorowi policji Davidowi Douglasowi przyniosło pewne złagodzenie zarzutów. Higgins i Mooney twierdzili, że niechcący wplątali się w powikłane interesy w stolicy Ukrainy, uważali, że ich rozmówcy są przedstawicielami rosyjskiej mafii, stąd uległość i otwartość w rozmowach. Że wszystko po to, by jak najszybciej wyjść z hotelu, pognać na lotnisko i bezpiecznie wracać do kraju. Kariera Higginsa wydawała się zrujnowana, ale w końcu uznano, że mistrz jest przede wszystkim winien braku szybkiej i uczciwej reakcji, przekazania raportu z próby przekupienia. Pozostała półroczna dyskwalifikacja, 75 tys. funtów szterlingów grzywny i jednak etykieta nieuczciwego sportowca.

Higgins nigdy nie przyznał się do korupcji i ustawiania meczów w Kijowie. Zapewniał o swej niewinności i miłości do snookera. Wrócił do gry w listopadzie i zaczął robić to, co umie najlepiej. Wygrał przed mistrzostwami świata pięć turniejów, utrzymał pierwsze miejsce w rankingu. Plama na honorze jednak została. W czasie półfinału mistrzostw w Sheffield usłyszał okrzyk jednego z kibiców: – To hańba, że tu grasz! Kibica wyprowadzono z sali, rywal Mark Williams wsparł dobrym słowem, Higgins awansował dalej.

Finał był trudny z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że młody rywal 21-letni Judd Trump z Bristolu grał chwilami znakomicie, został „mistrzem ludu" i największą sensacją turnieju. Doświadczenie i zimna krew do ostatniej bili, a nie wybitna gra, dały Szkotowi sukces 18-15, chociaż w połowie meczu przegrywał 7-10. Wraz z czwartym tytułem przyszło przebaczenie, choć zapewne nie wszyscy są do końca przekonani o niewinności mistrza. Kiedy jednak zobaczono, jak szklą mu się oczy, jak razem z pucharem trzyma w ramionach dzieci i całuje żonę, jak ktoś wspomniał, że w lutym zmarł mu ojciec John Higgins Senior, trudno już było wypominać błędy sprzed roku.

Mistrz dostał czek na 250 tys. funtów. Prawie 20-letnia kariera przyniosła mu ponad 5 mln funtów z samych wygranych premii. Czwarte zwycięstwo oznacza, że jest na trzecim miejscu wśród legend snookera – siedem tytułów ma Stephen Hendry, sześć Steve Davis. – Chcę dojść do tej siódemki, chcę nadal wygrywać, czemu nie mam stawiać sobie takiego celu – mówił, gdy osuszył łzy.

Barry Hearn wreszcie ma powody do radości – mistrz się nie załamał, a oglądalność snookera w telewizji wzrosła. W Wielkiej Brytanii oznaczało to średnio 3,9 mln ludzi przed ekranem podczas transmisji w stacji BBC, a w kluczowych momentach finału skok do 5,3 mln telewidzów (do szczytu z 1985 roku, gdy finał MŚ Steve Davis – Dennis Taylor oglądało 18,5 mln, było jednak daleko).

Efekt medialny mistrzostw to raczej zasługa Judda Trumpa, największego talentu snookerowego od czasów Ronniego O'Sullivana. Chłopak z Bristolu, syn kierowcy ciężarówki podbił świat bezkompromisową grą, w której liczył się tylko atak, a także fryzurą, którą będą kopiować brytyjskie i azjatyckie nastolatki. Na pewno przyciągnął do telewizorów młode pokolenie, które lubi hip-hop i ani mu w głowie żyć sprawami winy i kary Johna Higginsa. Trump pisze nową historię snookera, która też nie powinna być nudna. Już obiecał, że nagrodę (125 tys. funtów) wyda w całości na ferrari lub lamborghini, a nie spłatę kredytu rodziców.

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce