Wizerunek zawodowego snookera w 2010 roku niemal się zawalił. Gra dżentelmenów? Muszki, kamizelki, olimpijski spokój i uczciwość w każdym calu? Przed aferą Higginsa prokuratorzy badali sprawę ustawiania meczów przez Stephena Maguire'a (wówczas nr 2 na świecie) i Jamiego Burnetta. Policja brytyjska z podobnych powodów aresztowała i przesłuchiwała Stephena Lee, też znanego snookerzystę. Turniejom zaczęły grozić nielegalne zakłady graczy.
Obraz nieszczęść dopełniały wybryki tyle fenomenalnego co niepokornego Ronniego O'Sullivana i coraz bardziej widoczny brak perspektyw dla sportu, który, bywało, fascynował Brytyjczyków niemal na równi z futbolem. W takiej chwili pismo „The News of the World", znane z wielu udanych prowokacji wobec celebrytów, gwiazd filmu, sceny i sportu przedstawiło kolejne taśmy z ukrytej kamery. Był na nich John Higgins, lider rankingu światowego, trzykrotny snookerowy mistrz świata i jego menedżer Pat Mooney.
Siedzieli w hotelu w Kijowie i omawiali z organizatorami cyklu zawodów propozycje wynagrodzenia za ustawione mecze. Padła kwota: 261 tys. funtów szterlingów. Padły zawstydzające słowa o zgodzie na współpracę, omawiano techniczne szczegóły przekazania płatności z pominięciem konieczności płacenia podatków.
Szef światowego snookera Barry Hearn rwał włosy z głowy. Mooney był członkiem zarządu jego organizacji – World Professional Billiards and Snooker Association (WPBSA), a Higgins największą gwiazdą, niestrudzonym promotorem dyscypliny, organizatorem turniejów pokazowych (także w Warszawie). Miał nieskazitelną sportową opinię, do tego wzorowy mąż i ojciec trójki dzieci, dekorowany przez królową Elżbietę II w 2008 roku kawaler orderu Member of British Empire. Jego sława rosła także na rynku azjatyckim, gdzie od kilku lat widać drugą młodość snookera.
Taśmy prawdy były okrutne, ale śledztwo zlecone emerytowanemu inspektorowi policji Davidowi Douglasowi przyniosło pewne złagodzenie zarzutów. Higgins i Mooney twierdzili, że niechcący wplątali się w powikłane interesy w stolicy Ukrainy, uważali, że ich rozmówcy są przedstawicielami rosyjskiej mafii, stąd uległość i otwartość w rozmowach. Że wszystko po to, by jak najszybciej wyjść z hotelu, pognać na lotnisko i bezpiecznie wracać do kraju. Kariera Higginsa wydawała się zrujnowana, ale w końcu uznano, że mistrz jest przede wszystkim winien braku szybkiej i uczciwej reakcji, przekazania raportu z próby przekupienia. Pozostała półroczna dyskwalifikacja, 75 tys. funtów szterlingów grzywny i jednak etykieta nieuczciwego sportowca.