Porsche Supercup w cieniu Formuły 1 na torze w Monako

W piątek przed Grand Prix Monako silniki Formuły 1 tradycyjnie nie zakłócają spokoju mieszkańcom księstwa. Sięgająca niemal stu lat tradycja narzuca przymusowy dzień wolny kierowcom F1

Publikacja: 27.05.2011 18:22

To jedyny weekend wyścigowy, w trakcie którego dwa pierwsze treningi odbywają się w czwartek, a nie

To jedyny weekend wyścigowy, w trakcie którego dwa pierwsze treningi odbywają się w czwartek, a nie w piątek

Foto: AFP

To jedyny weekend wyścigowy, w trakcie którego dwa pierwsze treningi odbywają się w czwartek, a nie w piątek. Dziwny harmonogram ma swoje początki jeszcze w latach 20. ubiegłego stulecia.

Pierwsza edycja wyścigu na ulicach w Monako odbyła się w 1929 roku. Wówczas sport samochodowy był rozrywką dla dobrze urodzonych bogaczy i nie miał nic wspólnego z obecnym rozmachem marketingowym. Władze księstwa przy jednoczesnej aprobacie dla rozwoju tej dyscypliny sportu nie chciały zezwolić na trzydniowe wyłączenie części miasta z życia. Zdecydowano się zatem wykorzystać dzień wolny od pracy – przypadające 40 dni po Wielkanocy Święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Biura i tak były zamknięte, więc udostępnienie kierowcom ulic w okolicach portu nie nastręczało większych trudności.

W piątek miasto z powrotem wchodziło w normalny tryb życia, a warczące maszyny wracały do akcji na sobotę i niedzielę. Czasy się jednak zmieniły i obecnie w Monako ulice zamyka się także w piątek. Część tradycji pozostała i zawodnicy Formuły 1 nadal mają wolne (w teorii, bo i tak dzień jest wypełniony spotkaniami z inżynierami oraz zobowiązaniami wobec sponsorów), ale kierowcy Porsche Supercup i juniorskiej serii GP2 biorą udział odpowiednio w sesji kwalifikacyjnej i pierwszym wyścigu. O 13:30 aktywność na torze zamiera i porządkowi otwierają stalowe bramy, wpuszczając drogowe samochody na tor.

Piątkowa sesja kwalifikacyjna w Porsche Supercup przyniosła kolejny dobry wynik Kuby Giermaziaka. Kierowca ekipy Verva Racing Team wywalczył trzecie pole startowe do niedzielnego wyścigu, powtarzając tym samym swój wyczyn sprzed tygodnia. W Barcelonie po starcie z trzeciego miejsca stanął na najniższym stopniu podium i jak na razie jest to jego największy sukces w tej serii. Porsche Supercup od 1993 roku towarzyszy wybranym Grand Prix Formuły 1. To najszybsze na świecie wyścigi dla samochodów jednej marki, przypominających auta jeżdżące po normalnych drogach. Wśród wielu serii wyścigowych całego świata ten puchar zajmuje swoją niszę – nie da się stąd przejść do Formuły 1, rzadko kierowcy trafiają do prestiżowych wyścigów aut turystycznych (czyli „z dachem").

Nie oznacza to jednak słabego poziomu sportowego: w stawce ściga się wielu weteranów pucharowych zmagań, którzy swoją karierę na długi czas wiążą ze startami pucharowymi Porsche. Dla młodego kierowcy, jakim jest 20-letni Giermaziak, Porsche Supercup to przede wszystkim szansa na zdobycie wyścigowego obycia w zawodach na wysokim poziomie oraz okazja do poznania najsłynniejszych torów świata. W tym sezonie Polak równolegle startuje w Formule 3 Euro Series, w której starty po drodze do Formuły 1 zaliczyli m.in. Robert Kubica, Lewis Hamilton czy Sebastian Vettel.

Czas pokaże, czy będzie miał szansę na pozostanie w wyścigach samochodów jednomiejscowych, czy też zwiąże swoją przyszłość z autami turystycznymi. Wyniki, które uzyskuje po jednym sezonie startów w Porsche Supercup, nastrajają dość optymistycznie. Weekend w Barcelonie i czasówka w Monako udowodniły, że Giermaziak może z powodzeniem walczyć z najlepszymi kierowcami pucharu: mistrzem serii Rene Rastem czy wicemistrzem Nickiem Tandym. Choć marzeniem każdego młodego zawodnika są starty w wyścigówkach jednomiejscowych, a nie w mocno przypominających drogowe auta samochodach pucharowych, to Polak bardzo poważnie podchodzi do startów w Porsche.

Tuż po zakończeniu piątkowych kwalifikacji w Monako razem z zespołowym kolegą Stefanem Rosiną i szefem Verva Racing Team Timo Rumpfkeilem udali się na niemiecki tor Nurburgring, gdzie za miesiąc odbędzie się kolejna runda Porsche Supercup. Wyścig rozegrany zostanie na słynnej Północnej Pętli zwanej „Zielonym Piekłem", która liczy ponad 20 kilometrów długości i składa się z ponad 170 zakrętów. W ten weekend na Nurburgringu odbywają się długodystansowe zawody VLN, w których polsko-słowacki duet wystartuje w ramach treningu i przygotowań do kolejnej rundy pucharowych zmagań. Po sobotnim wyścigu wrócą do Monako, aby powalczyć o kolejne punkty na ciasnych i krętych ulicach księstwa.

Napięty harmonogram Giermaziaka i Rosiny przypomina nieco dawne czasy, kiedy to nawet kierowcy Formuły 1 nie ograniczali się do startów w tylko jednej kategorii. Czterdzieści lat temu nikt jeszcze nie słyszał o milionowych kontraktach sponsorskich, zatem na życie trzeba było zarabiać kręcąc kółkiem – jak najwięcej i jak najczęściej. Kalendarz F1 nie był tak napięty jak obecnie, więc kierowcy, czy to dla pieniędzy, czy dla czystej frajdy, czy po prostu dla treningu, startowali też w wyścigach Formuły 2, zawodach długodystansowych w rodzaju 24h Le Mans, rajdach czy wyścigach w USA. Teraz Giermaziak i Rosina wykorzystują tradycję specyficznego harmonogramu w Monako (w każdy inny weekend trening Porsche jest w piątek, a kwalifikacje w sobotę), aby potrenować przed startem w „Zielonym Piekle".

Poza sprawdzianem wytrzymałości będzie to także test na koncentracją i umiejętność szybkiej adaptacji do nowych warunków: Północna Pętla Nurburgringu to ekstremalnie długi tor z wieloma szybkimi łukami, a na krótkiej pętli w Monako przeważają wolne i ciasne zakręty. Jedno je łączy: brak pokory wobec toru natychmiast kończy się rozbiciem auta. Trzeba się zatem wykazać nie tylko szybką, ale i rozważną jazdą. Występ w Monako na oczach najważniejszych ludzi z wyścigowego światka będzie dla Giermaziaka okazją do zademonstrowania swoich możliwości, dzięki którym być może poprowadzi swoją karierę w stronę wyścigów aut jednomiejscowych.

To jedyny weekend wyścigowy, w trakcie którego dwa pierwsze treningi odbywają się w czwartek, a nie w piątek. Dziwny harmonogram ma swoje początki jeszcze w latach 20. ubiegłego stulecia.

Pierwsza edycja wyścigu na ulicach w Monako odbyła się w 1929 roku. Wówczas sport samochodowy był rozrywką dla dobrze urodzonych bogaczy i nie miał nic wspólnego z obecnym rozmachem marketingowym. Władze księstwa przy jednoczesnej aprobacie dla rozwoju tej dyscypliny sportu nie chciały zezwolić na trzydniowe wyłączenie części miasta z życia. Zdecydowano się zatem wykorzystać dzień wolny od pracy – przypadające 40 dni po Wielkanocy Święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Biura i tak były zamknięte, więc udostępnienie kierowcom ulic w okolicach portu nie nastręczało większych trudności.

Pozostało 86% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?