Na stadion w Zielonej Górze przyjdą całe rodziny, bo tutaj mecz z lokalnymi rywalami jest traktowany tak jak w piłkarskiej ekstraklasie spotkanie Lecha z Legią: porażka będzie plamą na honorze.
Na rewanż liczą wszyscy: starzy i młodzi, duzi i mali, dlatego na trybunach zasiądzie ok. 14 tysięcy ludzi. Więcej nie wejdzie, bo inspektor nadzoru budowlanego się nie zgodził. Pod koniec kwietnia kazał zamknąć trybunę "K", bo groziła katastrofą. Teraz zgodził się na otwarcie 21 niższych rzędów. Kto ma mocne nerwy, niech siada, ale chętnych na pewno nie zabraknie. Wszyscy liczą na efektowne zwycięstwo.
Powody do rewanżu są, bo w pierwszym tegorocznym spotkaniu gorzowianie rozbili gości na własnym torze aż 56:33. Tamto spotkanie zostało zapamiętane jeszcze z innego powodu.
W szóstym biegu Rafał Dobrucki, wychodząc tuż po starcie z wirażu, zahaczył o dmuchaną bandę i upadł na tor. Kontuzja kręgosłupa, której doznał, może dla niego oznaczać nawet koniec kariery. Gospodarze są też osłabieni brakiem Grzegorza Zengoty, wracającego dopiero do treningów po kontuzji. Falubaz to jednak lider tabeli, a dodatkowym atutem będzie doping kibiców.
Ciekawie powinno być też w Toruniu, gdzie Unibax podejmie dobrze spisujących się w rundzie rewanżowej rywali z Tarnowa. Dwa zwycięstwa z rzędu odnieśli jednak u siebie, a teraz będą się ścigać na Motoarenie, gdzie w poprzednim sezonie ponieśli klęskę 26:64.