Gdyby nie było braci Kliczków, ta walka byłaby hitem. Czagajew był dwukrotnie mistrzem świata amatorów, wygrywał z legendarnym Kubańczykiem Feliksem Savonem. Powietkin zdobywał złote medale na mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata, a w Atenach (2004) został mistrzem olimpijskim.
Ale to Kliczkowie rządzą dziś wagą ciężką, do nich należą wszystkie cztery prestiżowe pasy. Dlatego WBA postanowiła zrobić ruch w interesie, dając Władymirowi Kliczce tytuł superczempiona. W tej sytuacji Powietkin z Czagajewem mogli walczyć o zastępczy pas i widowisko było przednie. Niepokonany Rosjanin wygrał (116:112, 117:113, 117:113), ale nie ustrzegł się mocnych ciosów Uzbeka.
– Nie wykorzystałem szansy, szczególnie w szóstym starciu, bo on szybko się pozbierał i wyszedł z opresji – powiedział Czagajew. Rosjanin twierdzi, że nawet przez moment nie był zagrożony. – Ciosy Czagajewa nie zrobiły na mnie wrażenia. Kontrolowałem sytuację i w mojej ocenie wygrałem 10 z 12 rund. Teraz czas na młodszego Kliczkę, jestem gotowy – powiedział Powietkin, w którego narożniku stał Teddy Atlas, pierwszy trener Mike'a Tysona.
Być może z Powietkinem zmierzy się Anglik David Haye, by odzyskać pas WBA.