Korespondencja z Gorzowa
W Gorzowie mżyło i chmurzyło się od rana. Organizatorzy z niepokojem patrzyli w niebo. Mimo to stragany na wszystkich drogach i ścieżkach wokół stadionu stały już od rana. Można było kupić znaczek z benefisu Jana Ząbika w 1987 roku, szaliki, czapki, koszulki i flagi.
Kibice z Polski, z Europy, a nawet z USA krążyli po mieście, a im bliżej zawodów – tym byli głośniejsi. Obowiązkowo każdy kupował torebkę pestek słonecznika i trąbkę. Trąbieniem się witano, trąbiono na pożegnanie, wyrażano radość i dezaprobatę. Trąbili zgodnie obok siebie znajomi i nieznajomi.
Było wesoło. Kto obawiał się niepokojów po tragicznej śmierci kibica w Zielonej Górze, ten się szybko uspokoił. Nie było żadnych zamieszek ani nawet transparentów. Policja dyskretnie obserwowała, ale nie musiała interweniować.
Kibice Falubazu ubrani w swoje barwy spokojnie szli na stadion, w tłumie przewijali się fani Unii Tarnów czy kibice z Rzeszowa. Niemal każdy miał na sobie coś biało-czerwonego, a często też flagę USA, w końcu mistrzem świata, po 14 latach, został ponownie Greg Hancock.