Rusza to trochę przesada – slalomy giganty kobiet i mężczyzn raczej towarzyszą promocji nowego sezonu. Prawdziwy start alpejskiego cyklu następuje pod koniec listopada w Kanadzie i USA, choć po drodze są jeszcze slalomy w Levi (Finlandia).
Znany austriacki ośrodek po raz 15. organizuje to wielkie otwarcie, z przerwami od 1993 roku. Sport sportem, ale wydarzeniami weekendu dla wielu obecnych będą spotkania właścicieli najważniejszych ośrodków narciarskich, liczne przedsezonowe konferencje prasowe z władzami FIS (Międzynarodowej Federacji Narciarskiej) i bohaterami PŚ 2010/11, a także obrady corocznego Forum Alpejskiego. Wśród znaczących imprez będzie także otwarte spotkanie z działaczami FIS, wdrażającymi system analizy przyczyn kontuzji oraz definiującymi nowe wymagania sprzętowe dla sportowców.
Kto jednak czeka na telewizyjny obraz śniegu, tryskającego spod krawędzi nart, ten też będzie miał satysfakcję. Przypomnijmy, że minionej zimy kobiecymi zawodami Pucharu Świata rządziły Maria Riesch (dziś po mężu pani Markusowa Höfl) i Lindsey Vonn – odrobinę lepsza okazała się wreszcie Niemka, w klasyfikacji generalnej wyprzedziła Amerykankę tylko o 3 punkty. Trzecia była Słowenka Tina Maze. Wielką Kryształową Kulę także po raz pierwszy zdobył Chorwat Ivica Kostelić, on również wyraźnie wyprzedził rywali, obu ze Szwajcarii: weterana Didiera Cuche'a i młodego Carlo Jankę.
Slalomy giganty otwarcia w Sölden raczej nie zapowiedziały rok temu wyników końcowych Pucharu. Wśród pań wygrała Niemka, ale inna niż Riesch – mistrzyni olimpijska Viktoria Rebensburg, a męskie zawody odwołano z powodu mgły i złej widoczności. W tym roku, według zapowiedzi organizatorów takich przykrych niespodzianek raczej nie będzie.
Z wielkich nie zabraknie niemal nikogo, Polskę będzie reprezentować tylko Agnieszka Gąsienica-Daniel. Będzie miała ważne zadanie: wywalczyć punkty, co dałoby miejsce drugiej Polce podczas następnych zawodów w Finlandii.