Plan na weekend jest bardzo napięty. Piłkarska karuzela rusza w sobotnie popołudnie. Newcastle spotyka się z kolejnym silnym rywalem: po drużynach z Manchesteru przyszedł czas na Chelsea. Szansa na trzy punkty jest duża, londyńczycy nie radzą sobie z drużynami z czołówki: przegrali już z Manchesterem United, Arsenalem i Liverpoolem.
Andre Villas-Boas nie boi się jednak o swoją przyszłość. - Nie ma mowy o żadnym kryzysie - mówi menedżer Chelsea. - Musimy nadal ciężko pracować i wierzyć, że zła karta się odwróci.
Niecałe dwie godziny później Borussia Dortmund będzie bronić w Moenchengladbach pierwszego miejsca w Bundeslidze. W tym sezonie jeszcze nikt tam nie zwyciężył, ale osłabieni gospodarze (nie zagra kontuzjowany Marco Reus) czują przed mistrzem Niemiec respekt. Trener Lucien Favre nazwał rywali "jednym z najlepszych zespołów w Europie". Lider wygrał siedem z ośmiu ostatnich meczów. Według "Kickera" w podstawowym składzie wyjdzie cała trójka Polaków: Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski.
Wieczór warto spędzić z hiszpańskim futbolem. Real Madryt i Barcelona walczą o jak najlepsze pozycje wyjściowe przed Gran Derbi (10 grudnia). Pierwsi jadą do Gijon, drudzy zmierzą się na Camp Nou z Levante. W innym ciekawym spotkaniu Valencia zagra z Espanyolem. A we Włoszech kolejny odcinek dramatu "Inter odbija się od dna". Udinese na pewno nie wyciągnie pomocnej ręki.
W niedzielę też nie zabraknie dobrych meczów. Fiorentina z Arturem Borucem w bramce podejmuje spisującą się poniżej oczekiwań Romę, a Auxerre Dariusza Dudki jedzie do Paryża. PSG po dwóch ostatnich porażkach straciło prowadzenie w tabeli ligi francuskiej. - Drużyna jest cały czas w budowie - broni się przed atakami mediów i kibiców Antoine Kombouare.