24 godziny na dobę z futbolem

Rafał Ulatowski, zwolniony trener Lechii Gdańsk, o braku zaufania, różnych planach i czekaniu na telefon

Publikacja: 15.12.2011 20:30

Rafał Ulatowski

Rafał Ulatowski

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

"Rz": Dlaczego pracował pan w Lechii tylko 35 dni?

Rafał Ulatowski:

Spodziewano się po mnie cudu, a jestem tylko trenerem. Myślano, że będę potrafił zrobić coś z niczego. W Gdańsku byłem miesiąc, trafiłem tam w okresie, w którym wielu piłkarzy leczyło kontuzje, a do końca roku pozostały tylko cztery mecze. Sądziłem, że zgodnie z ustaleniami będę mógł je potraktować jak poligon doświadczalny, po którym stwierdzę, kto przyda się przy budowie mojej Lechii. Ale nie jestem już trenerem, zaważyły na tym trzy porażki w tych czterech spotkaniach oraz brak zgody na mój plan działania na wiosnę.

Jaki to był plan?

Chciałem sprowadzić do drużyny liderów, piłkarzy z charyzmą, którzy w trudnych chwilach walki o utrzymanie potrafiliby pociągnąć zespół do przodu. Wierzyłem w swój trening, ale wiedziałem też, że z tych zawodników, których miałem do dyspozycji, więcej nie wyciągnę. To po prostu są inne typy osobowościowe, nie na czas bojowy. Prezesi mają wobec drużyny inny plan, szanuję to, rozstaliśmy się uściskiem dłoni.

Nie zaufano panu?

Gdybym wiedział, że przychodzę na cztery mecze, nie zgodziłbym się. Wierzyłem w swoje umiejętności, miałem ambicje, ale potrafiłem tylko raz wygrać. Pokutuję teraz, płacę swoją cenę, ale oczywiście z decyzją zarządu się nie zgadzam. Wiem, że mój plan uratowałby Lechii wiosnę. Byłem w Gdańsku miesiąc i musiałem bazować na tym, co zostało. Listopad to nie jest miesiąc, w którym w cyklu rocznych przygotowań można coś w piłkarzu zmienić. Zmieniałem taktykę, chciałem dać świeżość. Graliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Czekałem na okres przygotowawczy, ale już jestem spakowany i jadę do domu.

Czy wyniki Lechii w poprzednich sezonach były ponad możliwości?

Tak mówią ci, którzy lepiej znają tę drużynę i piłkarzy, których miałem do dyspozycji.

Co teraz? Będzie pan nerwowo czekał na telefon? Poprzednio przez rok był pan bezrobotny.

Teraz mam święta, na szczęście gra liga angielska, więc nie będę się nudził. Do Canal+ nie wracam, miło było pracować w takiej telewizji, ale czuję się trenerem, a nie komentatorem. Ciągle mam pasję, pomysły i chęć, więc moje miejsce jest na ławce rezerwowych. Mam na siebie pomysł, nie zależę tylko od telefonu jakiegoś prezesa. Futbolem żyję 24 godziny na dobę i wcześniej czy później udowodnię, że moje drużyny będą wygrywać.

Michał Probierz dostał propozycję z Arisu Saloniki...

Bardzo mnie cieszy, że pokazuje się tam z dobrej strony. W takiej lidze ograć Panathinaikos to jest naprawdę wydarzenie. Nie boję się o tym powiedzieć – być może będę musiał wyjechać za granicę, żeby pokazać swoją prawdziwą wartość, ale to byłoby ze szkodą dla wszystkich polskich zespołów.

—rozmawiał Michał Kołodziejczyk

"Rz": Dlaczego pracował pan w Lechii tylko 35 dni?

Rafał Ulatowski:

Pozostało 98% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?