Reklama
Rozwiń
Reklama

Hołowczyc liderem, pech Przygońskiego

Zaczęły się góry. Polacy wciąż są w wysokiej formie. Niestety, zdarzył się też kolejny groźny wypadek

Publikacja: 04.01.2012 02:37

Dzięki znakomitej, równej jeździe Hołowczyc dziś ruszy na trasę jako pierwszy

Dzięki znakomitej, równej jeździe Hołowczyc dziś ruszy na trasę jako pierwszy

Foto: PAP/EPA

Krzysztof Hołowczyc jedzie w Rajdzie Dakar siódmy raz, dwukrotnie był piąty w końcowej klasyfikacji (2009 i 2011), ale były też takie lata, że z powodu awarii nie dojeżdżał do mety. Liderem nie był jeszcze nigdy.

Do wczorajszego etapu z San Rafael do San Juan (ponad 500 km, w tym 207 km odcinków specjalnych) wyjechał trzeci i przez cały czas utrzymywał się w czołówce. Na kolejnych punktach kontrolnych był trzeci, a potem nawet drugi. Na metę jako pierwszy wpadł Hiszpan Nani Roma, a minutę później polski kierowca. Dotychczasowy lider wyścigu, Francuz Stephane Peterhansel stracił do Hołowczyca ponad pięć minut i spadł w klasyfikacji generalnej na piąte miejsce. Tuż za Polakiem jest Amerykanin Robby Gordon, a trzeci – Giniel De Villiers z RPA.

Na mecie powody do zadowolenia mieli też polscy quadowcy Łukasz Łaskawiec i Rafał Sonik. Chociaż ciągle czekają na decyzję, czy silniki w ich pojazdach są zgodne z przepisami i nie są oficjalnie klasyfikowani, to sędziowie profilaktycznie mierzą im czasy. Wczoraj w górach znów się okazało, że Łaskawiec był najszybszy, a Sonik trzymał się blisko czołówki.

Z rajdu wycofał się Czech Josef Machacek, który dostarczał Polakom sprzęt od kilku lat. Jego odwołanie zostało odrzucone, a pięciokrotny zwycięzca tej imprezy stwierdził, że nie będzie ryzykował zdrowia, jeśli nie może normalnie rywalizować.

Wczorajszy etap był pierwszym rozgrywanym w Andach. Organizatorzy tak ułożyli trasę, że najpierw była wspinaczka na wysokość 3200 m, a potem zjazd do San Juan położonego na wysokości 900 m. W górach gorzej poszło Adamowi Małyszowi, który zajął 69. miejsce i w klasyfikacji generalnej jest 50. Dla debiutantów takich jak on najważniejsze jednak było wygranie z Andami i dojechanie do mety.

Reklama
Reklama

Nie wszystkim się to udało. Jadący do tej pory znakomicie motocyklista Jakub Przygoński miał na 68. kilometrze defekt i najprawdopodobniej nie zmieścił się w limicie czasowym dotarcia do mety, a to będzie oznaczało wykluczenie z rajdu.

Na pierwszym etapie zginął argentyński motocyklista Jorge Martinez Boero, a wczoraj o mały włos znów doszłoby do tragedii. Sebastian Coue został znaleziony nieprzytomny na trasie i przewieziony do szpitala w San Rafael. Lekarze stan francuskiego motocyklisty określają jako krytyczny.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama